O godzinie około 2ej wyruszyłam spod garażu. Z Adrianem umówieni byliśmy na 2ą ale oczywiście się nie wyrobiłam. Częściowo przez burzę i pioruny które trzaskały kiedy ja się kończyłam pakować. Latałam od balkonu do okna modląc się w duchu, żeby przestało. Tak więc jakby nie było moje pielgrzymowanie zaczęło się już w domu, zanim na dobre się rozpoczęło. Strasznie boję się trzaskającego nad głowami nieba o czym przekonał się Adrian który dla mnie zdecydował, żebyśmy przeczekali na dworcu PKP.
Jak najszybciej trafiliśmy na dworzec i tam już było bezpiecznie. Tylko czas uciekał co mnie bardzo martwiło, bo jeżdżę znacznie wolniej niż Adrian i bałam się, że nie zdążymy do Rzepina pod kościół na godzinę 8ą.
Zdążyliśmy, :) Po drodze jakieś 6 km przed Rzepinem minął nas mój mąż z naszymi bagażami tj. Adriana torbą wielkości kosmetyczki i moim plecakiem wielkości nesesera. Ciężkie cholerstwo jak diabli ale na całe szczęście bagaże woził za nami pielgrzymami specjalny bus Pana Jasia ;)
Na początek lista obecności, otrzymaliśmy krótką broszurkę tzw. program pielgrzymki i plakietkę z imieniem coby każdy mógł do siebie po imieniu mówić.
Na początek msza. Po całej nocy nieprzespanej w kościółku ciężko było utrzymać głowę w pionie. Przyznaję bez bicia- przysnęło mi się. Starałam się być przytomna i co jakiś czas kuksańcem z łokcia Adriana też do tej przytomności zmuszałam ale w pewnym momencie nie wytrzymałam i .. usnęłam. Obudziło mnie moje chrapnięcie i Adriana szeroko otwarte oczy z wyrzutem- Ty chrumkasz!! Ojej.... nikt na to nie zwrócił uwagi ale Adrian musiał. Swojego chrapania nie słyszy to moje słuchać musi. Potem już cała pielgrzymka wiedziała, że ja w kościele chrumkam :p Opowiadał o tym wszystkim kto tylko słuchać chciał :)
Dobrze. Po mszy podział na grupy, oczywiście trzeba było zadziałać byśmy z Adrianem byli w tej samej grupie, pożegnanie z rodzinami i jazda. Grupa trzecia to nasza. Najfajniejsza oczywiście ;) Osób pielgrzymujących 72.
Już na pierwszym postoju Adrian otrzymał funkcję zamykającego grupę co wcale mnie nawet nie zdziwiło.
boooo......" .... ja wiedziałam, że tak bęęęęędzieeeeee..." :)
Adrian i jego plakietka imienna z wizerunkiem Jana Pawła II
pierwszy postój z poczęstunkiem i mnóstwo ciasta. Dla mnie wymarzona kawa których wypiłam ze trzy ;)
po posiłku, odpoczynku, wspólna modlitwa w kręgu
i w drogę
Jakieś 15 km dalej...
krótki odpoczynek w cieniu, na siedząco,
na leżąco
na pogaduchach
odpoczywając
oho...... randkując??? :)
Pan Jasiu, nasze bagaże i woda w dowolnej ilości
Następny postój na plebanii przy kościele...
Diakon Wojtek z księdzem tamtejszej parafii, Kierownik pielgrzymki z tyłu, Ola dbająca o nasze żołądki by były zawsze pełne i Jasiu opiekun naszych bagaży
Tak się bawią, tak się bawią... DU CHO WNI ;)
pierwsza awaria ale i pomoc na miejscu
zwiedzanie Kościółka
Karolinka przygotowująca nas śpiewająco do mszy
z Kulturysty na Księdza i msza
po mszy poczęstunek od którego brzuchy pękały
i w drogę- gotowi do startu
Do Sulechowa zajechaliśmy około godziny 19ej.
Nocleg zbiorowy na sali gimnastycznej. Zajmowanie miejsc i szybki prysznic, kto pierwszy ten lepszy.
Około godziny 21ej wyjście do kościoła na apel. krótki spacer po Sulechowie, powrót na karimaty, do śpiworów i spać...
bo jutro też jest dzień pełen przeżyć, wrażeń....
Długo usnąć nie mogłam. Adrian coś tam próbował notować w swoim notesiku. Inni pomału zaczynali chrapać, jeszcze inni urządzali sobie wieczorne pogaduchy tzw. szeptem ...Takie o to zalety wspólnego spania ;)
A spać trzeba. Pobudka ogólna 6.00 (ja 5.00 bo włosy muszę umyć, ułożyć, makijaż zrobić, dobrać strój na rower, biżuterię wybrać, fryzurę i takie tam ),pakowanie bagaży do busa, potem godzinki, msza, śniadanie i wyjazd.......
jutrzejszy nocleg to SŁAWA
http://app.endomondo.com/workouts/555035480/10267544http://app.endomondo.com/workouts/555496531/10267544
ENDOMONDO mi się urwało bo upał niesamowity i komórka się wyłączyła
przyjazny i konkretny wpis :
http://robak88.bikestats.pl/1351710,Pielgrzym-wstep.html