Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2016

Dystans całkowity:497.89 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:31:44
Średnia prędkość:15.69 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:99.58 km i 6h 20m
Więcej statystyk

endo- krówkowo

Poniedziałek, 23 maja 2016 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Pogoda super. 
Lato pełna parą.
Nie można nie pójść na rower. ;)

Adrian po pracy zwarty i gotowy melduje się  pod garażem. Ja również, z lekkim opóźnieniem.. 

Kręcić by pokręcić, odstresować się, pogadać, pośmiać ... i do domu.
Czasu starczyło na jedną fotę. :) Symbolicznie..




https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...
Adrian: http://robak88.bikestats.pl/1469126,Spontanicznie-...

Dni Kostrzyna ?

Sobota, 14 maja 2016 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Tego dnia postanowiliśmy z Adrianem pojechać do Kostrzyna. Duże oczekiwania mieliśmy jeśli chodzi o fajną zabawę ponieważ akurat odbywały się tam Dni Kostrzyna. Choć pogoda taka sobie w porównaniu do poprzednich cieplutkich dni i wiatr który wiał nam prosto w twarz to jednak nie zniechęciło nas to by do Kostrzyna pojechać bardziej łukiem niż po linii prostej. Impreza zaczynała się o 12ej także mieliśmy sporo czasu by tam dojechać nawet gdyby przyszło nam się zgubić jak już to mamy w standardzie :) 
Po drodze zatrzymaliśmy się przy hodowli Danieli. Kompletnie nie rozumiem po co hoduje się te zwierzaki ale skoro już sa na wyciągnięcie ręki więc zatrzymaliśmy się, by pooglądać je z bliska.
 

Jedna z nich prawie weszła mi w aparat.. :)


pięknie pozowała...
do momentu...


poruszenie w stadzie... 


nadciąga z rozwianym włosem....


spragniony pieszczot?


no tak... Adriana trawka smaczniejsza :p

Dalej prosto już do Kostrzyna.
Miałam nadzieję, na więcej atrakcji niż faktycznie miało to miejsce.
Niestety Dni Kostrzyna okazały się skromnym festynkiem.
Nie zabawiliśmy tam długo. Postanowiliśmy pojechać sobie do Chwarszczan. Przypadkowy Pan (też rowerzysta) który do nas zagadał powiedział nam, że w Chwarszczanach też jest dziś impreza. Nie zastanawialiśmy się długo....

kilka fotek jeszcze z Kostrzyna


czekoladowe narzędzia

 


występy dla dzieci


najfajniejszy punkt programu- muzyka na żywo

Pożegnaliśmy Kostrzyn i niedługo potem przywitaliśmy Chwarszczany....
Tym oto sposobem wykręciliśmy jakieś 140 km co zrekompensowało nam mało ciekawe dni Kostrzyna :)

trasa: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...
Adrian: http://robak88.bikestats.pl/1462842,Kostrzynskie-p...

wokoło Międzyrzecza

Niedziela, 8 maja 2016 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Jakiś czas temu z Adrianem, stwierdziliśmy, że nadszedł już ten czas by jeździć gdzieś dalej. Wszystko wkoło Gorzowa, w promieniu tak mniej więcej 60 km mamy objechane. Nic nowego. Te same miejsca, te same dróżki, kesze przez Adriana wyłapane. Nie ma co... szukamy nowych szlaków, nowych miejsc i tym samym nowych wrażeń. 
Wybór pada na Międzyrzecz, gdzie by nie tracić czasu na dojazd pojechaliśmy pociągiem. Jedyny żal, że mogliśmy jechać o 5ej godzinie a nie o 9ej gdyż zyskalibyśmy 4 godziny fajnej jazdy. Czuję lekki niedosyt ale przecież my i tak tam wrócimy i to pewnie nie raz bo tereny przepiękne no i .. nieznane ;)
Jeszcze dobrze nie wyjechaliśmy z dworca a już szukaliśmy kesza. 


Sosna- zabytek. Tu niedaleko Adrian wyłapał kesza.


pamiątkowe zdjęcie musi być

Następne miejsce z ukrytym keszem to gdzieś nad jakimś jeziorem. Adrian miał dokładne namiary, więc prowadził a ja tylko jechałam tam gdzie On. 


jest i znalezisko ;) Te kamyki na zdj zostały w opisie Adriana szumnie nazwane tamą :)


Podejrzałam wpis Adriana- to jezioro nazywa się nie jakieś tylko Bobowickie 

Gdzieś kawałek dalej....

.... jak ja żałowałam, że nie miałam przy sobie karmy dla koni.. :( 

Następnym celem naszej wycieczki jest Pomnik Wilka. Nie znałam legendy ale sama nazwa mnie zaintrygowała. 
Oczywiście i tam był ukryty kesz. Był- bo już nie ma. Zjadł go wilk!
Szukając Wilka tzn. tego jego pomnika trochę błądziliśmy po lesie. Adrian na swoim gps-ie miał dokładne namiary na pomnik... które nijak miały się do tablicy informującej gdzie ów pomnik się znajduje.
Na drogowskazie było wyraźnie napisane- "pomnik wilka" 200 metrów. Tymczasem kiedy jechaliśmy w tamtym kierunku zgodnie z informacją, Adrian twierdził, że jego gps pokazuje, że się oddalamy. Kiedy zawróciliśmy tj. jechaliśmy w odwrotnym kierunku niż wskazywała strzałka na tabliczce kierującej do pomnika, to gps pokazywał, że się zbliżamy.. no i tak to trwało jakiś czas. Na całe szczęście Adrianowi przypomniało się (lepiej późno niż wcale), że gps ma ustawiony na miejsce schowanego już nieistniejącego kesza przy tej tabliczce kierującej a nie na pomnik. Cóż... można i tak. Pogrzebaliśmy trochę w ziemi. Pod jednym drzewem, drugim.. kesza nie ma. Zjedzony. Na bank. Przez wilka :p
I Ostatnie podejście- Szukamy pomnika. 200m i strzałka. Jedziemy.... No i "jest" słyszę jak Adrian krzyczy podekscytowany. Patrze -no jest. Stoi. Na wzgórzu. Trudno go nie zobaczyć. Duży taki. Ale ja szukałam wilka. Czegoś przynajmniej na kształt wilka. A pomnik okazał się zwykłym, wyprasowanym, wyszlifowanym i nawet wypolerowanym prawie, z każdej strony trapezem z kamieni ;) Choć kształtem to on niestety wilka nie przypomina którego się spodziewałam, ma za to tabliczkę pamiątkową, więc jakiś zarys historii jest. ;)
Dokładniejsze konkretniejsze informacje na ten temat ma Adrian na swoim blogu: 
http://robak88.bikestats.pl/1460127,Okolice-Miedzy...





Kolejny cel: następny kesz. 
Wieś Szumiąca i elektrownia.
Kiedy Adrian z charakterystyczną dla siebie zaciętością zaczyna szukać kesza, ja zajmuję się robieniem zdjęć. 
Zamiast elektrowni wolałabym jakiś pałac? albo zamek? dworek? Są takie .. bardziej dziewczyńskie niż te elektrownie :p Ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
Adrian znikł. Nie ma. Zostawił mnie, rowery i se poszedł... 
No nic. Czas na zwiedzanie :)


elektrownia z przodu


z tyłu


po drugiej stronie


wśród roślinności


z za drzewka..

Adrian wrócił. Jednak wciąż szuka kesza. Pomogę mu myślę, naprowadzę na jakiś trop bo przecież zakwitniemy tutaj. A mi się już pomysły na elektrownie skończyły...


udało się. Pamiątkowy wpis tym malutkim ołóweczkiem i jedziemy dalej..

Cały czas szlakami zaznaczonymi na mapach. Większa frajda :)
Trafiamy do rezerwatu "Czarna Droga". Jak dla mnie to bardziej zielono w nim niż czarno ale niech będzie. Może nazwa została nadana jesienią kiedy liści na drzewach nie było? no to faktycznie mogło być czarno. Dziś jest zielono, przepięknie i tajemniczo. Jadąc tą drogą zastanawiałam się cały czas gdzie wyjadę? i co zobaczę?


Niekończący się tunel :)





Potem przez kolejne wsie, lasy, pola, łąki ...

gdzieś tam... w kolejnym z wielu pól rzepaku




Oczywiście się zgubiliśmy, ale takie znaki nam pomogły :) Świetna sprawa. Stoją na każdym rozwidleniu dróg.

W drodze powrotnej do Międzyrzecza..uśmiechnięta buzia Adriana...

... o tu....


... i tu....
świadczy o tym, że dobry pomysł miałam z tym Międzyrzeczem :) 

Teraz to już tylko na dworzec, pociągiem do Gorzowa i w domu jestem około 21.30

trasa: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...
Adrian: w tekście :)