ku słońcu..
Poniedziałek, 15 maja 2017
· Komentarze(0)
Kategoria Samotnie
Poniedziałek rano. Godzina 5.00 pobudka.
Dziś wolne od pracy więc postanowiłam sobie, że pójdę na rower. Trochę kiepsko bo Adrian pracuje i muszę iść sama ale nie zamierzam w tak piękną pogodę siedzieć w domu. Szkoda dnia. No cóż, mp3 naładowana więc dam sobie jakoś radę.
Ważne, że na dworze ciepło, słoneczko pięknie świeci, bez większego wiatru, aż żyć się chce.
Wyjechałam z garażu około 9ej.
Kierunek- Kłodawa, Łubianka na początek a tam postanowię co dalej.
Tak więc dalej jest jednak Karsko. Choć droga znana mi już na pamięć to wolę tak, spokojniejszą opcją niż tłuc się drogą krajową na Barlinek z tymi samochodowymi wariatami którym się zawsze spieszy i zawsze droga jest za wąska by omijać rowerzystów w bezpiecznej odległości. Poza tym, moim celem jest Barlinek i powrót do Gorzowa a to zdecydowanie za krótki dystans by tak po prostej jechać. Muszę jakoś na okrętkę :)
Do Karska jechałam dwa dni temu razem z Adrianem. Ale co szkodzi mi ją powtórzyć dzisiaj?
Z Adrianem jak jadę to jak owca za pasterzem. Patrzę tylko gdzie on jedzie i nic nie widzę dookoła.
Gada mi, opowiada coś, śmiejemy się... a kilometry uciekają. Widoki również. I okazuje się, że jest godzina 18-a a my jesteśmy w Gorzowie. Dziś przynajmniej na spokojnie, z oczami dookoła głowy, pooglądam sobie wszystko i wszystkich. A propo wszystkich. Na wsiach to jakby czas stanął w miejscu. Słonko grzeje. Babcie na ogródkach sobie pielą, niektóre siedzą na ławeczkach przed domkiem, jakaś babcia w chustce na głowie obserwuje świat przez okno, dziadkowie w kaloszach oglądają swoje niedawno zaorane pole,... a ja sobie tak jadę i robię za cudaka bo wszyscy na mój widok odrywają się od swoich zajęć i otwierają szeroko oczy. Ale dziś mi jest tak fajnie, że im wszystkim mówię dzień dobry a dzieciom to i nawet pomacham. A co mi tam. Niech też mają fajny dzień ;)
A przed Karskiem...
wyjątkowo mało strachliwe dziś... ;)
Poniżej propozycja trasy dla Adriana. W jednej ze wsi przez którą przejeżdżałam zauważyłam na tablicy ogłoszeń ;)
Na pielgrzymce już byliśmy więc takie zakony i kościoły pojezierza też możemy zwiedzić ;)
Szczęśliwe gospodarstwo? Ale Gospodarze chyba nie wiedzą, że podkowa na szczęście powinna być do góry powieszona, podobnie jak słoń, który trąbę musi mieć do góry zadartą. ;) Następnym razem jak tam będę to im przewieszę ;)
Już z Rutnicy czy dopiero w Rutnicy?
Rówienko? - Gówienko :p Pierwsze skojarzenie i czy tylko ja mam takie?
No i tutaj już nasze drogi tj. sobotniej trasy z Adrianem a dzisiejszej mojej samotnej się rozchodzą. Z Adrianem pojechaliśmy na Równo, w kierunku przeciwnym do Gówienka, a ja jadę sobie na Lutówko i prosto do Barlinka.
W Barlinku zwyczajowo już kawka na Orlenie. Chwila beztroskiego lenistwa. Mała fotka i mms po...oszedł... do tych którzy pracować muszą by bawić się mógł ktoś :) Pozdrawiam Agatkę i Adriana ;)
Powrót przez Danków do Gorzowa.
Tutaj już zaczęłam dostawać sygnały, że w Gorzowie burza i leje ale nade mną piękne słoneczko. Kilka kropel postraszyło mnie w lesie, jak jechałam drogą na Danków i na tym koniec. Ktoś nade mną czuwa w górze, bo owszem raptem się rozpadało ale w momencie kiedy dojechałam do Lip i byłam przy samym przystanku autobusowym.
Przeczekałam burze, oberwanie chmury, i znów cieszyłam się słońcem. Nawet nie zdążyłam "porolować fejsa" dokładnie, kiedy na nowo słońce zaczęło grzać. Pogrzałam i ja- rowerowo ku słońcu ;)
Kiedy byłam w Kłodawie, i miałam jakieś 5km do domu... dopiero zaczęło padać mi na głowę. Tak lekko. Myślę, że by mnie wcale nie zmoczyło gdybym pojechała prosto do domu. Ale tak fajnie mi się jechało tego dnia, że postanowiłam sobie wydłużyć drogę i zamiast 5 km zrobiłam 12 ;) przez Wojcieszyce, Różanki wróciłam o domu.
Zmokłam owszem, ale na własne życzenie ;)
Zresztą.. taki wiosenny, przejściowy, ciepły deszcz przy 22 stopniach to nie deszcz. To ulga dla ciała ;)
Endo: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...
Dziś wolne od pracy więc postanowiłam sobie, że pójdę na rower. Trochę kiepsko bo Adrian pracuje i muszę iść sama ale nie zamierzam w tak piękną pogodę siedzieć w domu. Szkoda dnia. No cóż, mp3 naładowana więc dam sobie jakoś radę.
Ważne, że na dworze ciepło, słoneczko pięknie świeci, bez większego wiatru, aż żyć się chce.
Wyjechałam z garażu około 9ej.
Kierunek- Kłodawa, Łubianka na początek a tam postanowię co dalej.
Tak więc dalej jest jednak Karsko. Choć droga znana mi już na pamięć to wolę tak, spokojniejszą opcją niż tłuc się drogą krajową na Barlinek z tymi samochodowymi wariatami którym się zawsze spieszy i zawsze droga jest za wąska by omijać rowerzystów w bezpiecznej odległości. Poza tym, moim celem jest Barlinek i powrót do Gorzowa a to zdecydowanie za krótki dystans by tak po prostej jechać. Muszę jakoś na okrętkę :)
Do Karska jechałam dwa dni temu razem z Adrianem. Ale co szkodzi mi ją powtórzyć dzisiaj?
Z Adrianem jak jadę to jak owca za pasterzem. Patrzę tylko gdzie on jedzie i nic nie widzę dookoła.
Gada mi, opowiada coś, śmiejemy się... a kilometry uciekają. Widoki również. I okazuje się, że jest godzina 18-a a my jesteśmy w Gorzowie. Dziś przynajmniej na spokojnie, z oczami dookoła głowy, pooglądam sobie wszystko i wszystkich. A propo wszystkich. Na wsiach to jakby czas stanął w miejscu. Słonko grzeje. Babcie na ogródkach sobie pielą, niektóre siedzą na ławeczkach przed domkiem, jakaś babcia w chustce na głowie obserwuje świat przez okno, dziadkowie w kaloszach oglądają swoje niedawno zaorane pole,... a ja sobie tak jadę i robię za cudaka bo wszyscy na mój widok odrywają się od swoich zajęć i otwierają szeroko oczy. Ale dziś mi jest tak fajnie, że im wszystkim mówię dzień dobry a dzieciom to i nawet pomacham. A co mi tam. Niech też mają fajny dzień ;)
A przed Karskiem...
wyjątkowo mało strachliwe dziś... ;)
Poniżej propozycja trasy dla Adriana. W jednej ze wsi przez którą przejeżdżałam zauważyłam na tablicy ogłoszeń ;)
Na pielgrzymce już byliśmy więc takie zakony i kościoły pojezierza też możemy zwiedzić ;)
Szczęśliwe gospodarstwo? Ale Gospodarze chyba nie wiedzą, że podkowa na szczęście powinna być do góry powieszona, podobnie jak słoń, który trąbę musi mieć do góry zadartą. ;) Następnym razem jak tam będę to im przewieszę ;)
Już z Rutnicy czy dopiero w Rutnicy?
Rówienko? - Gówienko :p Pierwsze skojarzenie i czy tylko ja mam takie?
No i tutaj już nasze drogi tj. sobotniej trasy z Adrianem a dzisiejszej mojej samotnej się rozchodzą. Z Adrianem pojechaliśmy na Równo, w kierunku przeciwnym do Gówienka, a ja jadę sobie na Lutówko i prosto do Barlinka.
W Barlinku zwyczajowo już kawka na Orlenie. Chwila beztroskiego lenistwa. Mała fotka i mms po...oszedł... do tych którzy pracować muszą by bawić się mógł ktoś :) Pozdrawiam Agatkę i Adriana ;)
Powrót przez Danków do Gorzowa.
Tutaj już zaczęłam dostawać sygnały, że w Gorzowie burza i leje ale nade mną piękne słoneczko. Kilka kropel postraszyło mnie w lesie, jak jechałam drogą na Danków i na tym koniec. Ktoś nade mną czuwa w górze, bo owszem raptem się rozpadało ale w momencie kiedy dojechałam do Lip i byłam przy samym przystanku autobusowym.
Przeczekałam burze, oberwanie chmury, i znów cieszyłam się słońcem. Nawet nie zdążyłam "porolować fejsa" dokładnie, kiedy na nowo słońce zaczęło grzać. Pogrzałam i ja- rowerowo ku słońcu ;)
Kiedy byłam w Kłodawie, i miałam jakieś 5km do domu... dopiero zaczęło padać mi na głowę. Tak lekko. Myślę, że by mnie wcale nie zmoczyło gdybym pojechała prosto do domu. Ale tak fajnie mi się jechało tego dnia, że postanowiłam sobie wydłużyć drogę i zamiast 5 km zrobiłam 12 ;) przez Wojcieszyce, Różanki wróciłam o domu.
Zmokłam owszem, ale na własne życzenie ;)
Zresztą.. taki wiosenny, przejściowy, ciepły deszcz przy 22 stopniach to nie deszcz. To ulga dla ciała ;)
Endo: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...