Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2016

Dystans całkowity:225.11 km (w terenie 18.44 km; 8.19%)
Czas w ruchu:16:03
Średnia prędkość:14.03 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:75.04 km i 5h 21m
Więcej statystyk

Do Myśliborza na kawę

Poniedziałek, 19 grudnia 2016 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Umówiliśmy się z Adrianem na rower. Wczorajsza pogoda nas nie zniechęciła. Według prognoz miało być cieplej niż wczoraj I bez deszczu. Co prawda słońce zawiodło ale było ciepło. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Bo Adrian narzekał na stopy. Ale skoro woli ładnie wyglądać...... :p
Moje trapery, wełniane skarpety, narciary i puchowe rękawice może i nie wyglądają "seksownie" ale za to jakie ciepełko dają :) Wymarzony zestaw na takie zimno :) Trochę dziwnie się w tym wszystkim czuję, jak wioskowa panienka wracająca z pola- tak mało rowerowo... ale zimno nie raz tak mi dało w kość, że teraz na takie zimno to albo po wsiowemu idę na rower albo nie idę wcale :)
  
Tak więc budzę się mniej więcej 6.30. Wstaję i lecę szybko do okna bo tam termometr. + 5 stopni, Rewelka.
Sms do Adriana, dla zasady właściwie już tylko, z pytaniem o rowery. Oczywiście- Tak, jedziemy :) 

Adrianowi zachciało się do Myśliborza, jako, że dawno w tamtym kierunku nie jechaliśmy. No dobrze- czyli Myślibórz. 
Najpierw tradycyjnie, wioskami przez Marwice, Lubiszyn, Dalsze a stamtąd już ładnie nawigacja nas poprowadziła lasem do Myśliborza. 
Odwiedziny na tamtejszym Orlenie. Szybka toaleta, mała kawka i powrót przez Nowogródek pomorski, Karsko, Łubiankę do Gorzowa.
Powrót oczywiście w ciemnościach ale ostatnio to żadna nowość dla nas. 

Kiedy minęliśmy Lubiszyn, spontanicznie skręciliśmy w ścieżkę do lasu i tam natrafiliśmy na cmentarz niemiecki przedwojenny z kilkoma pięknie udekorowanymi polskimi grobami. Z tego co zdążyliśmy się zorientować, są to groby dzieci z czasów wojny.




Przypuszczamy, że zadbane groby są sprawką okolicznej szkoły w ramach edukacyjnej akcji na Święto Zmarłych. Ale to tylko nasze domysły.

Po drodze i inne atrakcje nas spotykają :) Konie na śmiesznych grubych krótkich nóżkach. 

chyba im się lekko nóżki rozjechały..




Adrian zachwycony :)


niestety czas goni, pora się pożegnać...




ziewający ? czyżby oznaka znudzenia nami? toż to przecież niemożliwe. :)
 

uśmiechem żegnający :)

Krzywy jakiś ale zawsze uśmiech to uśmiech.... Do zobaczenia kiedyś tam.
Pewnie znowu tu zajedziemy tym razem z karmą dla koni :)
Następny przystanek w Myśliborzu.
i na Gorzów ;)

https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...

jechać? nie jechać? oto jest pytanie

Niedziela, 18 grudnia 2016 · Komentarze(1)
Uczestnicy
W pracy. Nocka. Wychodzę o 2ej fajnie na dworze. Mroźno bo mroźno ale bez wiatru, bez deszczu.. psychicznie nastawiam się na rower dnia dzisiejszego.
Godzina 3. Wychodzę na dwór. Nadal fajnie I nadal bez wiatru, bez deszczu...
Godzina 4- cholerka.. pada. Ni wierzę. Nie chcę tego widzieć. Ale patrzę i widzę niestety... pada :(
Godzina 6.15 wychodzę z pracy. Mżawka. 
Jadę do domu. Nie patrzę za okno. Ubieram to wszysto co tylko mam rowerowego na siebie i czekam.
Adrian na gg... dyskusja. Jedziemy? nie jedziemy? co robimy? pada? pada. Może przestanie? A jak nie przestanie? Prognozy byle jakie.. wszędzie to samo. Pada i będzie padać. Dezyzja zapada- Adrian mówi- nie jedziemy! :(

Wychodzę na balkon, w tym wszystkim co mam na sobie, choć jeszcze bez kurtek (bo dwie zakladam) i jest mi ciepło. A jeszcze nie mam kurtek. Czy pada? Trochę mży. Ale cieplo. Niedziela przed telwizorem? z lodówką wietrznie otwartą? nie uśmiecha mi się. Przytyłam kilo, w porywach dwa - lodówka musi pozostać zamknięta a ja muszę spalić kalore, zaznać ruchu i dostarczyć sobie endorfin. Endorfin przede wszystkim bo w te ponure dni psychika mi siada.

Ryzykuję- sms do Adriana mniej więcej brzmi "o 9ej pod garażem" Nie odpisuje. No nie wierzę, poszedł spać ?? Sms drugi: "Tak???!!!" Nadal cisza. 
Dzwonię.... Krótka wymiana zdań. Sms brzmi "TAK!"
No i teraz mi się oberwie jak nas zmoczy. 
A może nie zmoczy? :))- TAK BYŁO RANO.

10 GODZIN PÓŹNIEJ:
A jednak... zmoczyło. Padało z krótkimi przerwami cały czas. Na szczęście nie mocno. 

Nie mieliśmy pomysłu gdzie jechać. Postanowiliśmy pojechać w kierunku Krzeszyc, do miejsca gdzie ukryliśmy krówkę.
O tej porze roku chyba jeszcze tam nie byliśmy.


Niestety tym razem nie ma naszego kumpla -łabędzia


"Postomia" późnojesienną porą.





Mglisto, deszczowo... ale jak sympatycznie :)



Na szczęście Adrian nie jest takim nerwusem jak ja i nawet nie miał mi za złe, że go wyciągnęłam w taką pogodę na rower, co widać na załączonym obrazku.  :)

https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...


Witnicki Anioł- SKRZYDEŁKA

Czwartek, 8 grudnia 2016 · Komentarze(3)
Kategoria Pieszo z Agatą
Od jakiegoś czasu, oprócz rowerowania zaczęłam również chodzić. Taki nordic walking bez kijków. Być może kiedyś dojdą i one, tymczasem razem z moją siostrą Agatką urządzamy sobie spacery szumnie nazywane przez nas "wyprawami" ;)
Ta wyprawa jest naszą czwartą. Ostatnio byłyśmy w Witnicy i zrobiłyśmy najdłuższy z 5 szlaków "Witnickiego Anioła" a teraz połączyłyśmy sobie dwa skrzydełka i tułów.

A, zapomniałam dodać, że również Tofik z nami chodzi, który tak jak bardzo głośno i pełen energii rozpoczyna trasę tak samo mocno cicho i spokojnie ją kończy :)

Pogoda super. Temperatura na plusie. I choć słońca nie było to jednak szło się bardzo przyjemnie :)
 
Przedstawiam moją siostrę- Agatka


Oto Tofik- jeszcze pełen werwy

Sesję zdjęciową samowyzwalaczem czas zacząć


Tofino się chyba uparł żeby być na pierwszym planie- niestety nie zdążył się ustawić

podejście drugie-

Tofik nie zdążył ale przynajmniej tym razem my obie jesteśmy

Do trzech razy sztuka...


Ten pies uparty bardziej ode mnie...

Koniec sesji- może następnym razem cała nasza trójka ustawi się przodem do zdjęcia i z normalnymi minami :)

trasa: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/844638498