"na skróty" czyli do Witnicy przez Słońsk
Sobota, 6 maja 2017
· Komentarze(0)
Kategoria Z Robakiem wśród ludzi
3 dni wolnego w pracy a ja dwa już przesiedziałam w domu. Nie ma haka. Trzeciego nie stracę. Leje, grzmi, wieje, nieważne- ide na rower. Tzn. idziemy ja i Adrian bo samej to mi się nie chce. Zresztą Adrian ma jakiś plan na wycieczkę a ja lubię jak On planuje.
Tego dnia postanowił, że pokaże mi Ostrog Forteczny. Teraz już wiem ale wtedy nie miałam pojęcia co to jest.
Kierunek Kostrzyn, przez Ulim, Dzierżów, Kołczyn, Krzeszyce z przerwą na kawę i siku na stacji paliw, potem Krępiny, Głuchowo, Słońsk.
Niedaleko Głuchowa, drogi którą jechaliśmy naszą uwagę zwróciły pasące się kuce na polu jednego z gospodarstw.
Nie mogliśmy się napatrzeć na źrebaka jak się chwile później dowiedzieliśmy od Gospodyni - trzydniowego. ;)
Małe cudo, wyglądające jak zabawkowy konik na biegunach o którym marzy każde dziecko ;)
Niestety nie podszedł bliżej, nie dał sie pogłaskać.
Na szczęście były jeszcze inne, bardziej odważne choć może mniej cudne ale równie urocze kuce.... które chętnie zjadały nasze landrynki. Co prawda Adrian mówi, że od niego słabo biorą ale ja na ich brak apetytu nie narzekam.
One same chyba też nie .. ich twarze mówią wszystko ;)
szuka landrynki....
nie dostał to poślinił.. :p
Ponieważ my lubimy konie, konie lubią nas, moglibyśmy tak tam stać i stać... i stać. Niestety, czas leci nieubłaganie a przed nami sporo drogi jeszcze więc czas się pożegnać i jedziemy dalej.
Ostatnim razem jak byliśmy w Słońsku wiatr nie dał nam szansy by ze spokojem zwiedzić Park Ujścia Warty, więc tym razem szybko postanowiliśmy wykorzystać przychylność wiatru a właściwie przychylny jego brak i to nadrobić.
Po drodze skręciliśmy jeszcze do Lapidarium....
Mały obchód, chwila ciszy, lekkiej zadumy, kilka zdjęć... i ruszamy dalej.
Park "Ujście Warty"
czatownia z zewnątrz
czatownia wewnątrz
punkt widokowy
Adrian sprawdza swoją wiedzę znajomości ptaszków ;)
wszystkie one takie podobne do siebie :)
rozlewiska
Kuce, Lapidarium, Park Ujścia Warty to wszystko przypadkiem. Głównym celem naszej wycieczki jest Ostrog Forteczny w Czarnowie należący do Twierdzy Kostrzyn. Cokolwiek to znaczy. Adrian wpadł na pomysł, że mnie tam zabierze i mi go pokaże. Nie miałam pojęcia o czym mówi. A i dopytywać nie chciałam bo i tak zastanawiałam się czy nie mówi do mnie z błędem ortograficznym. Bo co to wogóle znaczy ten Ostrog? Jest taki wyraz w słowniku języka polskiego?
Tak więc, nie pytałam, jechałam... czekałam co zobaczę. Miała być niespodzianka.
No i przyznać muszę, udała się niespodzianka;)
pełen podziwu Adrian w roli przewodnika ;)
a oto wnętrze niespodzianki obcojęzycznobrzmiącej ;)
Stalaktyty na górze- Stalagmity na dole
Ostrog z zewnątrz
Stalaktyty z bliska ;)
No a teraz, czas znaleźć drogę powrotną.....
zbyt dużo opcji do wyboru? ;)
Decydujemy się jechać na Górzyce i Kostrzyn, by tam ścieżką rowerową wjechać do Witnicy.
Zostało nam mniej więcej 20km, godzina około 15ej, więc zajedziemy akurat na zlot militarny w Witnicy który planowo ma się rozpocząć o 16ej.
Po drodze mija nas parada motocykli..
a w Witnicy trwają występy...
Pochodziłam, pooglądałam...
załatwiłam Adrianowi grochóweczkę żołnierską prosto z kotła...
której choć nie chciał zjadł dwie porcje....
porobiłam fotki...
i spojrzałam na Adriana...
Zrozumiałam: Czas wracać do domu.
Adrian nie lubi Motocyklistów. Jak pozwoli, to może kiedyś napisze - dlaczego ;)
endo: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...
Tego dnia postanowił, że pokaże mi Ostrog Forteczny. Teraz już wiem ale wtedy nie miałam pojęcia co to jest.
Kierunek Kostrzyn, przez Ulim, Dzierżów, Kołczyn, Krzeszyce z przerwą na kawę i siku na stacji paliw, potem Krępiny, Głuchowo, Słońsk.
Niedaleko Głuchowa, drogi którą jechaliśmy naszą uwagę zwróciły pasące się kuce na polu jednego z gospodarstw.
Nie mogliśmy się napatrzeć na źrebaka jak się chwile później dowiedzieliśmy od Gospodyni - trzydniowego. ;)
Małe cudo, wyglądające jak zabawkowy konik na biegunach o którym marzy każde dziecko ;)
Niestety nie podszedł bliżej, nie dał sie pogłaskać.
Na szczęście były jeszcze inne, bardziej odważne choć może mniej cudne ale równie urocze kuce.... które chętnie zjadały nasze landrynki. Co prawda Adrian mówi, że od niego słabo biorą ale ja na ich brak apetytu nie narzekam.
One same chyba też nie .. ich twarze mówią wszystko ;)
szuka landrynki....
nie dostał to poślinił.. :p
Ponieważ my lubimy konie, konie lubią nas, moglibyśmy tak tam stać i stać... i stać. Niestety, czas leci nieubłaganie a przed nami sporo drogi jeszcze więc czas się pożegnać i jedziemy dalej.
Ostatnim razem jak byliśmy w Słońsku wiatr nie dał nam szansy by ze spokojem zwiedzić Park Ujścia Warty, więc tym razem szybko postanowiliśmy wykorzystać przychylność wiatru a właściwie przychylny jego brak i to nadrobić.
Po drodze skręciliśmy jeszcze do Lapidarium....
Mały obchód, chwila ciszy, lekkiej zadumy, kilka zdjęć... i ruszamy dalej.
Park "Ujście Warty"
czatownia z zewnątrz
czatownia wewnątrz
punkt widokowy
Adrian sprawdza swoją wiedzę znajomości ptaszków ;)
wszystkie one takie podobne do siebie :)
rozlewiska
Kuce, Lapidarium, Park Ujścia Warty to wszystko przypadkiem. Głównym celem naszej wycieczki jest Ostrog Forteczny w Czarnowie należący do Twierdzy Kostrzyn. Cokolwiek to znaczy. Adrian wpadł na pomysł, że mnie tam zabierze i mi go pokaże. Nie miałam pojęcia o czym mówi. A i dopytywać nie chciałam bo i tak zastanawiałam się czy nie mówi do mnie z błędem ortograficznym. Bo co to wogóle znaczy ten Ostrog? Jest taki wyraz w słowniku języka polskiego?
Tak więc, nie pytałam, jechałam... czekałam co zobaczę. Miała być niespodzianka.
No i przyznać muszę, udała się niespodzianka;)
pełen podziwu Adrian w roli przewodnika ;)
a oto wnętrze niespodzianki obcojęzycznobrzmiącej ;)
Stalaktyty na górze- Stalagmity na dole
Ostrog z zewnątrz
Stalaktyty z bliska ;)
No a teraz, czas znaleźć drogę powrotną.....
zbyt dużo opcji do wyboru? ;)
Decydujemy się jechać na Górzyce i Kostrzyn, by tam ścieżką rowerową wjechać do Witnicy.
Zostało nam mniej więcej 20km, godzina około 15ej, więc zajedziemy akurat na zlot militarny w Witnicy który planowo ma się rozpocząć o 16ej.
Po drodze mija nas parada motocykli..
a w Witnicy trwają występy...
Pochodziłam, pooglądałam...
załatwiłam Adrianowi grochóweczkę żołnierską prosto z kotła...
której choć nie chciał zjadł dwie porcje....
porobiłam fotki...
i spojrzałam na Adriana...
Zrozumiałam: Czas wracać do domu.
Adrian nie lubi Motocyklistów. Jak pozwoli, to może kiedyś napisze - dlaczego ;)
endo: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...