Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2017

Dystans całkowity:364.11 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:121.37 km
Więcej statystyk

Niedziela rowerowa. Miała być i jest.

Niedziela, 22 października 2017 · Komentarze(0)
Wczoraj byłam na rajdzie w Krzyżu. Rajd pieszy po Drawieńskim parku. Wracać do Gorzowa miałam rowerem. Oczywiście nie sama. Jak to często bywa przyjechać miał po mnie Adrian i razem tak na kołach....

Niestety, pokrzyżowały mi się plany, Z rajdu musiałam wrócić w sobotę wieczorem. Ale co z niedzielą? Niestety pogoda zapowiadała się paskudnie. Od rana ulewa połączona z dużym wiatrem. :( Myślałam, że pozostanie mi siedzieć w domu. Zaczęłam już planować jakoś dzień. Moim domownikom zaproponowałam smaczny wyszukany obiad czyt. czasochłonny obiad. Ale co mi tam. Mogę robić. Godzina wczesna. Na wymyślanie obiadu mam więc sporo czasu. Tak sporo, że moim zaczęła już ślinka lecieć na samą myśl. Hehe... i to by było na tyle.

Godzina 12.00 a za oknem kawałki niebieskiego nieba. Dzwonię do Adriana co on na to? A on oczywiście na TAK.
Mam dylemat. Moi mój obiad chcą ale ja chcę na rower.
Zmiana planów. Zmiana koncepcji. Połączyłam marzenia obu stron i zaczęłam działać. Obiadek prosty, mniej wyszukany ale też palce lizać. A ja uszykowana i o 14ej gotowa do wyjścia. Wilk syty i owca cała.

By nie pchać się przez centrum Gorzowa i nie tracić czasu obieramy kierunek na Łubiankę, Karsko, Nowogródek... by wylądować w Barlinku na kawie i wrócić przez Danków, Kłodawę do Gorzowa.


A rano jeszcze padało.....



już na powrocie ... zmrok zaraz





Moi obiad pojedli, ja spełniona po swojemu... Wszyscy szczęśliwi i zadowoleni :)

Niedziela rowerowa miała być i była :)

na ogrodach w Tucznie

Niedziela, 15 października 2017 · Komentarze(0)
Tym razem z Adrianem tak sobie umyśliliśmy, że pociągiem podjedziemy do Trzcianki a z Trzcianki do Gorzowa na kołach kierując się moją niezawodną nawigacją w telefonie która prowadzi nas różnymi drogami, lepszymi, gorszymi, takimi z dala od samochodów, a czasami i takimi które lata świetności mają dawno za sobą :) Tak czy inaczej- pełne niespodzianek są te nasze nawigowane wycieczki. Muszę przyznać, że droga z Trzcianki przez Rusinowo do Tuczna mało atrakcyjna była. Jedziemy szosą, która się strasznie dłuży. W Tucznie natrafiamy na zamek. Nie wiem kogo, nie wiem z którego roku. Wiem, że atrakcyjnie wygląda i musimy tam pójść. Pierwsze co - armaty. Zdjęcie na armatach musi być. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Adrian dziwnie siedzi na tej armacie. Coś jakby rozkrok nie taki...???

Moryń

Poniedziałek, 9 października 2017 · Komentarze(0)
Moryń- wyjazd do tego miasteczka już od dawna chodził mi po głowie. Denerwowałam tym trochę Adriana, bo termin wyjazdu jaki sobie upatrzyłam nijak miał się do wolnego terminu Adriana, co oznaczało, że pojadę tam sama. Bardzo korci mnie maraton jaki organizowany jest w Moryniu. Słyszałam o nim dość dużo i same pozytywy. W tym roku organizowany był na koniec września. Adrian nie mógł jechać i żebym ja również nie pojechała wynalazł mi inną dość ciekawa imprezę tego samego dnia co maraton, w przeciwnym kierunku a mianowicie w Sierakowie. Miałam do wyboru albo maraton w Moryniu, albo zlot starych aut w Sierakowie. Wybrałam auta których i tak zresztą nie zobaczyłam a do Morynia pojechałam z Adrianem. Oczywiście, coby czasu nie tracić na dojazd, drogą którą doskonale oboje znamy, do Kostrzyna pojechaliśmy pociągiem. Z Kostrzyna prosto na Moryń. Wybraliśmy drogę na Namyślin, Sitno, Mieszkowice - Moryń. Mamy fajną mapkę na której są zaznaczone ciekawe miejsca i zabytki i trzymając się tych wskazówek ruszyliśmy przed siebie. Niestety wszystkiego nie zobaczyliśmy bo czasu nam nie starczyło. Za bardzo pochłonęły nas zwierzęta w parku ale o tym za chwilę. 1. Czarci Głaz