Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:1372.85 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:85:48
Średnia prędkość:16.00 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:98.06 km i 6h 07m
Więcej statystyk

Rekordzistka - Aktywnie dla Maksymiliana

Sobota, 25 lipca 2015 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Pomagać lubi chyba każdy, a gdy to jeszcze można łączyć z własną pasją to lepiej być nie może. Maraton w Krzyżu, gdzie zbierane były fundusze dla małego Maksa. Nas tam zabraknąć nie mogło, zważywszy na to, że szykował się rekordowy dystans.

Spotkanie z Adrianem przed 4 w nocy. Już dosłownie kawałek dalej zaczęło solidnie padać, ale na szczęście krótko. Potem jeszcze w drodze do Drezdenka mieliśmy dwie burze. Jedną przeczekaliśmy na przystanku, a drugą u pewnego pana w mieszkanku, a  rowery zaś w szopie. Trzeba umieć się odpowiednio zakręcić.

Mimo tych przerw na miejsce spotkania z pozostałymi uczestnikami dojeżdżamy na czas. W skarbonce lądują pieniądze, a my otrzymujemy pamiątkowe koszulki.





Nie ma co tracić czasu, bo przez najbliższe kilkanaście godzin będziemy w ruchu. Przez dobę planowane jest przejechanie 325 km, a my z Adrianem już w nogach mamy sporo kilometrów. Planowaliśmy odłączyć się po 200 km i spokojnie rowerami wrócić do domu. Jednak jazdy rodzi się pomysł, czy aby nie spróbować dojechać do końca.

Niektórzy się odłączają po jakimś dystansie, nowi dołączają. Każdy jedzie tyle, ile może. Im więcej osób, tym akcja ma większy sens.









Podczas maratonu musieliśmy przeczekiwać kolejne burze. Na całe szczęście w pobliżu były schronienia w postaci sklepów, czy też przystanków autobusowych (ich stan pozostawiał jednak wiele do życzenia). Nie zabrakło też jazdy w deszczu, czy silnego wiatru. Ten w nocy to już za bardzo sobie z nami pogrywał. Przez te wszystkie zawiłości musiały zostać wprowadzone pewne modyfikacje co do trasy.




Narada


Dobre odżywianie to podstawa.

W Pile dołącza do nas na parędziesiąt kilometrów pokaźna grupa rowerzystów. W ramach soboty na dwóch kółkach postanowili dołączyć się do akcji.


Leszek łapie kapcia.


Wymiana dętki, a tyle zapewnia atrakcji.




Opieka nad banerem. Ktoś otrzymał poważne zadanie.


Pamiątkowa fotka w Pile.

Ostatecznie zostało nas 11 osób, potem jeszcze dołączyło kilka i ta grupa miała w planach dojechać do końca. Dalej w zasadzie nic ciekawego się nie działo. Walka z sennością (dwie nocki w pracy zrobiły w swoje), nudne trasy, bo tylko asfalt i dookoła drzewa. Było trochę przystanków, dużo kawy, nawet ognisko z drzemką.

Maraton zaczęliśmy w sobotę po godzinie 8 w Drezdenku i dzień później mniej więcej o tej samej porze go zakończyliśmy. Plany były nieco inne. Mieliśmy na kołach wracać do Gorzowa, ale zachodni, bardzo mocny wiatr na to nie pozwolił. Pozostał tylko pociąg. Mimo to przekroczone zostało 300 km. Rekord, który w przyszłości pewnie zostanie poprawiony.

https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/568446350

przyjazny link: http://robak88.bikestats.pl/1358097,Bijac-wszelkie-rekordy-w-szczytnym-celu.html

nad jeziorem Długie /Sosny

Wtorek, 21 lipca 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
80 km. to nawet nie tak źle biorąc pod uwagę, że nie mieliśmy konkretnego celu wycieczki. Zamierzaliśmy co prawda wyjechać z samego rana by zrobić jakąś dłuższą trasę ale nie wyszło. Po pierwsze dlatego, że mi się przysnęło i budzik nie zadział o godzinie której chciałam wstać a po drugie trochę padało więc wskazane było wyjechać później.
Spotkanie o godzinie 10, drobne udoskonalenie mojego roweru przez Adriana, potem jakieś sklepy, i żadnego konkretnego pomysłu na cel wycieczki ale za to mnóstwo mniej konkretnych :)
Decyzja zapadła- jez. Długie w Sosnach. Pierwszy raz tam byłam. Miejsce bardzo fajne, cicho, tłumów brak.
Miejsce, pogoda aż prosiła by skorzystać i wskoczyć do wody :)
Wcześniej jednak postanowiłam złapać w obiektyw towarzyszącą nam żabkę...









Powrót do Gorzowa już bez kombinacji ścieżką rowerową wzdłuż drogi przez Jenin, Łupowo.
Adrian tak miły, że odprowadził mnie do Gorzowa a potem wrócił do siebie stąd też Jego km sporo więcej niż moich. :(

http://app.endomondo.com/workouts/565667751/10267544

http://robak88.bikestats.pl/1356051,Nad-Jeziorem-Dlugie.html

Lubikowo przez Rokitno

Piątek, 17 lipca 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Jakiś czas temu jechaliśmy z Adrianem do Lubikowa. Niestety jak to już mamy w zwyczaju pogubiliśmy drogę i nad jezioro tj. plażę miejską nie trafiliśmy choć drogowskazu trudno nie zauważyć. Ale tego kto czyta nasze wpisy nie powinno to zaskoczyć. A i nas samych to wcale nie dziwi już.
Tak czy inaczej jedziemy. Cel - plaża miejska w Lubikowie.
Spotkanie Adrianem przy Nova i kierunek Rokitno. Trasa sama w sobie początkowo nie była ciekawa bo asfaltem, główną drogą, szumem samochodów... jednym słowem NUDA :p Bo ja lubię lasami, przez wioski, agroturystyczne miejsca... Kiedy tak marudziłam i marudziłam i marudziłam Adriano zdecydował się zmodyfikować trasę i pojechaliśmy na Stary Dworek :) Super. Stary Dworek nazwa sama w sobie już urocza. A przystanek na Lisiej Polanie też wskazany ;) Cisza, spokój, las...

Dalej do Rokitna. Mieliśmy zwiedzić też Kalwarię ale upał dał się odczuć i zostawiliśmy to na inny raz a dziś postanowiliśmy posiedzieć nad jeziorkiem. Nikt z nas nie pomyślał, że na plaży miejskiej, latem, w upalny dzień, wakacje, będzie tłum, wrzask dzieci, harmider. No bo niby czemu? ;p
Tak szybko jak tam się znaleźliśmy tak szybko z stamtąd odjechaliśmy. Postanowiliśmy w drodze powrotnej zrobić sobie odpoczynek gdzieś w przypadkowo napotkanym zachęcającym miejscu ;)
Długo nie musieliśmy szukać. Od strony Lubikowa przed Rokitnem Adrian dostrzegł niewielką kapliczkę na wzgórzu wśród pol wysoko, na tle nieba..
Jedziemy.





widok z przed kapliczki


czas na odpoczynek z dala od zgiełku


medytacja ;)

Do Gorzowa przez Skwierzynę, Murzynowo, Stare Polichno, Santok...
pożegnanie i do następnego razu ;)

http://app.endomondo.com/workouts/562839812/10267544
(Endomondo zaniża mój kilometraż bo włączyłam pauzę i odpauzowałam po 15 km.)

Klikający kamień - Ranczo Radzicz-jez. Ostrowickie

Czwartek, 16 lipca 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Po raz trzeci z Adrianem wybraliśmy się by odszukać Diabelski albo Klikający Kamień tj. głaz narzutowy w okolicach Myśliborza. Dwa pierwsze razy zakończyły się niedotarciem bo albo praca do mnie zadzwoniła i musieliśmy wracać albo .. nie pamiętam czemu się nie udało. Tym razem jednak dotarliśmy, odszukaliśmy, poskakaliśmy po nim i w drodze powrotnej oczywiście na okrętkę zahaczyliśmy o Ranczo Radzicz i zaliczyliśmy odpoczynek na ławeczce rybackiej nad jeziorem Ostrowiec.
Pogoda piękna, czasu mnóstwo, tylko korzystać. :)


trudno nie trafić


historia i legenda


Diabelski Forest ;)



Mieliśmy też towarzysza ;)



ślimak ślimak wystaw rogi...


Adrian to nie złota rybka... te życzenia to do złotej a nie do ślimaka :p

W drodze powrotnej mijamy drogowskaz na Ranczo Radzicz 0,5km. Spojrzenie na siebie i wiadomo.. jedziemy tam :)



pies stróżujący


i jednocześnie obronny ;)

Po okiełznaniu groźnej natury psa i wbiciu w jego łaski... wyruszyliśmy na zwiedzanie Ranczo mimo, że bez koni ale z konnymi akcentami ;)


kogoś brakuje?


oto i my... teraz tylko konia brak :)




urządzimy kulig...?


takie oto alejki kuszą wręcz do spacerów... zwłaszcza wieczorową porą przy blasku księżyca ....


my tymczasem postanowiliśmy się pobujać


dalsza część klimatycznego ogrodu




fajna miejscówka..


ostatnie pstryk i do zobaczenia

Dalej postanowiliśmy zrobić sobie odpoczynek nad jeziorkiem. Wybór padł na Ostrowiec i jezioro Ostrowickie. Są tam bardzo fajne wiaty, miejsce na ognisko, i nowiutkie ławeczki. Ale my wolimy popękane pomosty z brakującymi i ułamanymi belkami. Oczywiście nad samą wodą znaleźliśmy ławeczkę i pomościk. Dobrze, że całkowicie się nie rozwalił kiedy na niego wchodziliśmy.


Adrian pozbywa się swojej kanapki w szczytnym celu


z pomostu lepiej je widać

Droga powrotna już bez większych przystanków. Prosto do Gorzowa byle jeszcze za dnia.
Jutro też jest dzień. Wolne. Upał. i oczywiście rowerowo ;)

http://app.endomondo.com/workouts/562185884/10267544

Pielgrzymka - etap VIII - Gorzów Wlkp.

Niedziela, 12 lipca 2015 · Komentarze(1)
Uczestnicy
W prawdzie pielgrzymka się zakończyła, ale nie dla nas. Ludzie rozjechali się do domów, my ciągle pozostawaliśmy w Rzepinie. Plany się pozmieniały, więc mieliśmy cały dzień, aby spokojnie wrócić do Gorzowa.

O godzinie 9 przybyły rowery. Adrian zajął się ich przygotowaniem, pożegnaliśmy się z księdzem proboszczem i można było ruszać. Chcieliśmy pokręcić się nieco po okolicach Rzepina, a potem się zobaczy.


Gdzie by tu pojechać?


Takiego fajnego psiaka spotkaliśmy przy sklepie.

Wybór padł na Dąb Piast. Niebieski szlak rowerowy ułatwił dotarcie, a także powrót do miasta.






Paaaaa, jaki duży.



Powrót tą samą drogą, którą dotarliśmy do Rzepina pierwszego dnia pielgrzymki byłby za prosty. Szybkie spojrzenie na mapę i zapadła decyzja - trasą R1 jedziemy do Lubniewic.


Hie, hie :)


Lubień i dwór klasycystyczny, a raczej co z niego pozostało.







W Lubniewicach zagościliśmy na nieco dłużej. Odbywały się tam zawody Zachodniej Ligi MTB. Spotkaliśmy także znajome twarze z pielgrzymki. Potem zaczęło padać i tak w strugach deszczu dojechaliśmy do samego Gorzowa. Tak zakończyła się pierwsza rowerowa pielgrzymka w moim życiu.

http://app.endomondo.com/workouts/559664823/10267544

Robak88: http://robak88.bikestats.pl/1354105,Pielgrzym-powrot-do-domu.html

Pielgrzymka - etap VII - Częstochowa

Sobota, 11 lipca 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Jasna Góra widoczna już w naszych głowach. Pozostało parędziesiąt kilometrów i nie ma opcji, aby tam nie dotrzeć. Z rana każdy z nas otrzymał pamiątkową koszulkę. Kilka przystanków i w tym jeden przy krzyżu na parkingu leśnym. Tam przywdzialiśmy koszulki, pamiątkowe zdjęcia, podziękowania i można ruszać dalej, bo Częstochowa tuż za zakrętem.


Ufff, nieco gorąco się robi.


Prawie jak Titanic.


Pamiątkowa koszulka.


Gosia, no chodź...


Grupa numer trzy. Ta najfajniejsza.


Zgrana ekipa. Gosia, Gosia i Adrian.



W Częstochowie najpierw udaliśmy się do Bazyliki Archikatedralnej. To właśnie tam spotkali się wszyscy rowerzyści przy okazji X Jubileuszowej Ogólnopolskiej Pielgrzymki Rowerowej.











Kilka zdjęć z wnętrza bazyliki:


Ktoś przysypia?


Nieprawda ;p















Nie mogło zabraknąć pamiątkowej fotki towarzystwa z Rzepina:



Potem już jedną, zwartą grupą udaliśmy się na Jasną Górą. Kilkaset rowerzystów ruszyło na raz. Widok niesamowity.







Chwila wolnego czasu, więc nie było szans, abyśmy nie zwiedzili Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej. Gdzie my nosa nie wetknęliśmy?








Już znalazł wodopój.


Już znalazł księgę, gdzie można się wpisać.









Odwiedziliśmy muzeum, liczne wystawy. W sumie gdzie tylko chcieli nas wpuścić. Wszędzie tylko zakazy, zakazy, zakazy. Phi... nas one nie dotyczą ;p








Udało się też zgarnąć romantyczną książeczkę. Będzie na dobry sen.















Niestety w Częstochowie nie zostajemy na dłużej. Po mszy świętej pora zapakować rowery do busów, siebie do autobusu i ruszać w drogę powrotną do Rzepina. Za mało czasu, aby zobaczyć wszystko. Stanowczo za mało. Niedosyt pozostał, ale pewnie nadrobimy to w przyszłości.



Około godziny 2 w nocy meldujemy się przy kościele w Rzepinie. Tam się okazuje, że nasze rowery zapakowane zostały nie do tego busa i aktualnie są w pobliżu Nowej Soli. Będą dopiero jutro rano. Ksiądz proboszcz przygarnia nas na plebanię i tam spędzimy noc. Plan nocnego powroty do Gorzowa Wielkopolskiego nie za bardzo wypalił. Jednak nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło ;)

http://app.endomondo.com/workouts/558782254/10267544

Robak88: http://robak88.bikestats.pl/1354048,Pielgrzym-cel-osiagniety.html

Pielgrzymka - etap VI - Borki Wielkie

Piątek, 10 lipca 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Mieliśmy rewelacyjną miejscówkę na nocleg. Tuż przy ołtarzyku na wprost portretu św. Jana Pawła II. Nic dziwnego, że strasznie nam tego miejsca zazdrościli.


Komu w drogę, temu czas.

Ostatnie dni cieplutkie zamieniły się w nieco chłodniejsze. W ruch musiały pójść kurtki. Poranna msza w szopie przerobionej na kościółek (tak miejscowi muszą sobie radzić) i ruszamy dalej. Czekały nas Borki Wielkie, ostatni nocleg przed Jasną Górą.

Zdjęcia z trasy:


Modlitwa w kółeczku.




Gosia patrz, jakie trasy!!




Adrian między przerwami na kanapeczki, je inne słodkości.


Kościół w Starym Oleśnie.



Obiad mieliśmy w Domu Ojców Sercanów. Przywitali nas z otwartymi ramionami i kociołkiem zupy.





W Borkach Wielkich odwiedziliśmy miejscowych Franciszkanów. W kościele msza, potem było ognisko i czas dla siebie. Niestety nie za bardzo było co zwiedzać, więc pozostaliśmy na terenie szkoły.

http://app.endomondo.com/workouts/558461959/10267544

Robak88: http://robak88.bikestats.pl/1353714,Pielgrzym-ostatnia-noc.html

Pielgrzymka - etap V - Dębnik

Czwartek, 9 lipca 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Pora niestety pożegnać Trzebnicę oraz siostry zakonne, który ugościły nas śniadaniem. Nie zabrakło nawoływania, aby wstąpić w szeregi klasztorne. Atmosfera z rana była genialna. Ksiądz Marcin zasiadł za pianiem i była okazja nieco sobie pośpiewać.




Szczęśliwej drogi już czas,
mapę życia w sercu masz...





Dzisiejszy dystans dość skromny, a wszystko przez to, że trzeba było nieco modyfikować trasę. Ponadto złapała nas w Oleśnicy ulewa, którą trzeba było przeczekać. Schronienie znaleźliśmy w Ratuszu. Nieco wcześniej jednak odwiedziliśmy miejscową bazylikę, gdzie każdy z nas otrzymał pamiątkowy krzyżyk.







Nocleg w Dębnikach. Malutka wioska, gdzie i tak znaleźliśmy fajne miejsce na relaks przed snem.


Jak wspomniałam, dobry humor utrzymywał się od samego rana.

Tradycyjnie już ślad trasy urwany ;p
http://app.endomondo.com/workouts/557652698/10267544

Robak88: http://robak88.bikestats.pl/1352577,Pielgrzym-Niemcy-nas-nie-chca.html

Pielgrzymka - etap IV - Trzebnica

Środa, 8 lipca 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
W nocy przeszła burza, więc rano nieco chłodniej i trochę mokro. Z uśmiechami na twarzy ruszamy dalej, ponieważ Jasna Góra coraz bliżej. Plus dzisiejszego dnia - dobrze dobrane miejsca na postoje.




Jakby,że inaczej... znowu zajada.

Nocleg w Trzebnicy. Rowery zostają na terenie Sanktuarium św. Jadwigi, zaopiekują się nimi siostry zakonne. Nami też, bo zapewniły obiad no i czereśnie.




Kto, ile udźwignie.




Takie pyszne. Gosia tak mówi.


W drodze na obiad.

Po obiedzie trzeba było znaleźć odpowiednie miejsce na sali sportowej, bo tam mieliśmy nocleg. Potem zwiedzanie sanktuarium.






Czas na zadumę.








Nie mogło zabraknąć prośby do św. Jadwigi. Tekst niech zostanie tajemnicą.

Wieczorem była msza plenerowa z obrzędem umycia nóg. Potem ponownie czas wolny, który nie mogliśmy zmarnować. Ruszamy na miasto. Oj działo się, oj działo.




Już się zaczyna... planowanie.






W Trzebnicy życie toczy się jakby wolniej.

Wieczór niestety za krótki, aby zobaczyć wszystko. Miasto za duże, aby zobaczyć wszystko. Będzie okazja nadrobić to w przyszłości.

Telefon dalej się buntuje i zaledwie po 20 kilometrów ślad się urwał :(
http://app.endomondo.com/workouts/557258658/10267544

Robak88: http://robak88.bikestats.pl/1352328,Pielgrzym-prosba-do-sw-Jadwigi.html

Pielgrzymka - etap III - Ścinawa

Wtorek, 7 lipca 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Trzeci etap pielgrzymki z najważniejszym punktem dnia w postaci Sanktuarium Matki Bożej Jutrzenki Nadziei w Grodowcu. Tam mieliśmy kilkugodzinną przerwę na nabożeństwo i odpoczynek. Żeby jednak tam dotrzeć to trzeba było zaliczyć solidny podjazd.

Zdjęcia z wnętrza kościoła:











No i kilka zdjęć ze świeżego powietrza:


Zawsze wlezie w kard.


Piknikowa atmosfera.



Nocleg przewidziany został w Ścinawie, ale trzeba było pokonać kilkadziesiąt kilometrów w słońcu. Dla niektórych było to duże wyzwanie.


Wodopodawca.


Hejka


Wspólna modlitwa.

Zanim zamknęli drzwi szkoły to mieliśmy nieco czasu na częściowe zapoznanie się z miastem. Nie było opcji, aby z takiego prezentu nie skorzystać.




Gosia, ja chcę ten czołg! Ja chcę!


Dedukcja, gdzie by tu pójść?


Trochę ochłody.

Telefon się zagrzał, więc trasa podzielona, a średnia zaniżona:
http://app.endomondo.com/workouts/556700708/10267544
http://app.endomondo.com/workouts/556699247/10267544

Robak88: http://robak88.bikestats.pl/1352267,Pielgrzym-kto-pierwszy-na-szczycie.html