polne kilometry
Wtorek, 21 czerwca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria Samotnie
Mam wolny dzień. Bardzo chciało mi się pokręcić. Chciało ale też i nie chciało. Odkąd tworzę duecik z Adrianem nie lubię jeździć sama. A dziś Adrian nie mógł. Miałam do wyboru: albo zmarnować dzień i przesiedzieć go w domu przed telewizorem i laptopem albo wykorzystać ten dzień pożytecznie i jechać gdzie oczy poniosą.. I tu i tu samotnie. Tak więc, decyzja zapadła: rowerem przed siebie.
Nie lubię przebijać się przez miasto więc wybrałam najkrótszą drogę- na Kłodawę.
Mp3 na uszy i jazda.
Gorzów - lasek - Kłodawa- Santocko- Mironice...
Gdzieś tu chyba, mijając te pola, zdecydowałam się zatrzymać i pobawić się aparatem.
No bo po co mam się spieszyć? Po co mam się spieszyć jak mogę przysiąść i porobić zdjęcia tego co na polach. Wciąż tędy przejeżdżam, wzdycham ochy, achy, echy.. i jadę dalej.Tym razem jest inaczej.
Było pochmurno i wydawało się, że lada chwila lunie deszcz ale na szczęście- zbawienny był tym razem dla mnie wiatr, który przegonił te czarne chmury ;)
kot w szoku, że mnie samą, bez Adriana widzi :)
pod koniec wyszło słoneczko ;) W tym miejscu spędziłam jakieś 3 minuty obserwując jak sarenka sobie dziobie w trawie, spacerując w te i z powrotem. Zamiast wyjąć aparat ryzykując, że ją spłoszę, wolałam popatrzeć i miejsce na spokojnie już uwiecznić po jej odejściu ;)
W drodze powrotnej oczywiście pomyliłam kierunki i zrobiłam dodatkowe kółko. Ale przynajmniej wykorzystałam na maksa ten dzień zwłaszcza, że piękny był wieczór...
endo: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...
Adrian: brak :(
Nie lubię przebijać się przez miasto więc wybrałam najkrótszą drogę- na Kłodawę.
Mp3 na uszy i jazda.
Gorzów - lasek - Kłodawa- Santocko- Mironice...
Gdzieś tu chyba, mijając te pola, zdecydowałam się zatrzymać i pobawić się aparatem.
No bo po co mam się spieszyć? Po co mam się spieszyć jak mogę przysiąść i porobić zdjęcia tego co na polach. Wciąż tędy przejeżdżam, wzdycham ochy, achy, echy.. i jadę dalej.Tym razem jest inaczej.
Było pochmurno i wydawało się, że lada chwila lunie deszcz ale na szczęście- zbawienny był tym razem dla mnie wiatr, który przegonił te czarne chmury ;)
kot w szoku, że mnie samą, bez Adriana widzi :)
pod koniec wyszło słoneczko ;) W tym miejscu spędziłam jakieś 3 minuty obserwując jak sarenka sobie dziobie w trawie, spacerując w te i z powrotem. Zamiast wyjąć aparat ryzykując, że ją spłoszę, wolałam popatrzeć i miejsce na spokojnie już uwiecznić po jej odejściu ;)
W drodze powrotnej oczywiście pomyliłam kierunki i zrobiłam dodatkowe kółko. Ale przynajmniej wykorzystałam na maksa ten dzień zwłaszcza, że piękny był wieczór...
endo: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...
Adrian: brak :(