Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2017

Dystans całkowity:265.44 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:15:42
Średnia prędkość:16.91 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:132.72 km i 7h 51m
Więcej statystyk

w drodze na Paradę Parowozów w Wolsztynie

Sobota, 29 kwietnia 2017 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Dworzec. Godzina 5 z minutami. Jedziemy z Adrianem do Międzyrzecza, a stamtąd na kołach do Wolsztyna na Paradę Parowozów. 
Jakoś specjalnie mnie parowozy nie interesują ale Adrian sie nimi jara strasznie. Wymyślił sobie tę imprezę a ja po prostu musiałam sie zgodzić. Czemu nie? Samochodem specjalnie ileś tam kilometrów nie pojechałabym bo szkoda by mi było na paliwo wydać żeby sobie popatrzeć na jeżdżące w te i wewte kilka parowozów. Ale rowerem? jak najbardziej ;)


sklep zaprasza całkiem wymownym hasłem ;)


mój samochodzik jest dla mnie super- ale jeden taki o, tez by mi sprawił wiele radości


...... one sie nie kończyły.......


Pamiątkowe zdjęcie dla kolegi Zdzisława.
Pozdrawiam Zdzisława.

Żeby nie było za prosto wymyśliłam, żebyśmy w drodze o Wolsztyna zboczyli trochę i zahaczyli o Babimost i zwiedzili tamtejsze lotnisko.Pojechaliśmy, zobaczyliśmy. Niestety tego dnia lotnisko było zamknięte i nie funkcjonowało dlatego też, tyle naszego co zobaczyliśmy z zewnątrz.





Kiedy dojechaliśmy do Wolsztyna najpierw pojechaliśmy do Muzeum Regionalnego- Skansenu, fachowo nazywającego się- Skansenu Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski. (Google mi podpowiedziało :))
Fajna sprawa. Szkoda tylko, że deszcz popadywał. 

A oto kilka fotek co można tam zobaczyć.
(zdjęcia wybrałam losowo bo za dużo ich :)
link z wszystkimi zdjęciami:  https://goo.gl/photos/sLrqgwEbPLexGfVe7







 




Adrian mówi, że ten samochód idealnie do mnie pasuje. (i ja się z tym zgadzam ;)




















Adrian sprawdza czy aby łóżko nie za twarde






lokum Parobka


flaszka musi być :)


ciekawski Adrian






karczma
Fajnie się zwiedza takie miejsca. Nikt za Toba nie chodzi, nie patrzy na ręce, nie mówi: dotykać nie wolno. Chodzisz, oglądasz, dotykasz... Rewelacja ;)

Ostatnim "eksponatem" w skansenie był wiatrak "koźlak" z początku XVII w. 





W środku cały mechanizm działania. Przydałby się ktoś, kto by ładnie i zgrabnie objaśnił zasadę działania tego młyna. ;)

Tak czy inaczej było na co popatrzeć, czas jakby się cofnął, klimat tamtego czasu istnieje w całym tym skansenie.

Teraz czas na parowozy, ulubione pojazdy szynowe Adriana.
Oto i one wraz z klimatem który zachwyca Adriana ;)



ten dym.... ten zapach.... ten czar......


ludzie w tym stoją i się zachwycają..... 















Droga powrotna niestety pod wiatr. Ciężko się jechało. Wiatr nie odpuścił mi nawet na moment. :(

Rzut okiem na kacze rodzinki... i powrót do Międzyrzecza na pociąg do Gorzowa.







Do kolekcji "zwięrzęcych miejscowości" 

W pociągu tak się rozleniwiam, że "prywatny szofer" zawozi mnie i mój rowerek samochodem z dworca do domku. ;)))
Na stratę tych kilku kilometrów mogę sobie pozwolić, bo tak czy inaczej 141 km wpadło. Jestem usatysfakcjonowana ;)

endo: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...

Pozdrowienia dla Jorga. Miło było Cię spotkać. ;)

Wiosna- Pierwszy Bocian Nasz

Sobota, 1 kwietnia 2017 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Nocka w pracy. Ile razy wyszłam na dwór przed stacje, tyle razy myślałam, jaka ładna ciepła noc. Wkońcu. Jutro będzie super pogoda.
A skoro pogoda super... to nic innego jak rower bo przecież gnić w domu nie będę ;p
Godzina wyjścia z pracy, 6a rano, sms do Adriana i o 8ej spotkanie w moim garażu. No.. może kilka minut po 8ej bo soczek marchwiowy robiłam i sie nie wyrobiłam w czasie ;p

Wymiana zdań co do trasy, wybór odpowiedniej mapy z moich zbiorów i w drogę.
Postanowiliśmy pojechać na Krzeszyce i zajrzeć do naszej Krówki.
Droga trochę pod wiatr ale wysoka temperatura jak na te porę roku i grzejące promienie słońca wynagradzało trud jazdy pod wiatr. ;)

W drodze, gdzieś na czyimś podwórku...


pierwszy Nasz w tym roku ;)

Kilka minut na spotkanie z Bocianem, jakieś fotki, i jedziemy dalej. 
W Krzeszycach już zajechaliśmy na stację paliw, gdzie kawka espresso była mi bardzo wskazana przy około osiemnastu godzinach na nogach :) Adriankowi zamiast kawki z racji zbliżających się Świąt kupiłam babeczkę wielkanocną którą zjadł z zapałem. Na moje pytanie jak babka? -mógłby odpowiedzieć np.- Ty fajniejsza ;) lub coś koło tego a On: babka jak babka, wszystkie takie same :)
Ech.. Faceci... :)

I już nad Postomią, nieco dłuższy postój. 
W otoczeniu pięknej przyrody wspaniale posiedzieć w ciszy i w spokoju. Polecam to miejsce.
Kiedy Adrian poleciał po Krówkę, ja delektowalam się "nic nie robieniem" i nawet tyłka nie podniosłam, żeby fajne ujęcia złapać :)
Błogo się czułam i nie miałam ani chęci ani zamiaru z tego zrezygnować :)


Tak oto połączyłam dwie czynności- "nic nie robienie" i fotki ;) 
I tak się teraz zastanawiam: co mi lepiej wyszło (?) ;)

Adrian wrócił z krówką.


Krótka rewizja co w środku i w jakim stanie..


Powitanie gościa..

i powrót do domu, oczywiście na okrętkę przez Lubniewice, Templewo, Bledzew, Stary Dworek, Trzebiszewo.

Powrót za dnia i przyjemne 123km na liczniku ;)

Trasa: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...
Adrian: http://robak88.bikestats.pl/1565234,Jest-bocian-je...