Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2015

Dystans całkowity:195.09 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:13:10
Średnia prędkość:14.82 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:97.54 km i 6h 35m
Więcej statystyk

po kesza do Gilowa

Piątek, 25 grudnia 2015 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Nie wiedziałam gdzie jadę dopóki nie spotkałam się z Adrianem. Pogoda fajna tylko wietrznie. Miałam nadzieję, że "do Gilowa bo tam jest ukryty kesz" czyli propozycja Adriana była przemyślana i jedziemy z wiatrem. Adrian ma tendencje do robienia na odwrót. Np. kiedy wiatr wielki to wybiera trasę przez pola na otwartej przestrzeni i dokładnie- centralnie pod wiatr. Tym razem trochę tylko wiatr dał mi popalić. Ale chyba miałam zbyt dobry humor bo nie dałam się sprowokować i z uśmiechem na twarzy (bo przecież nie grymasem) jechałam sobie do tego Gilowa początkowo przez lasy z wiatrem a potem przez pola i pod wiatr.. ;) Nawet dobrze, że musiałam trochę wysiłku w tą jazdę włożyć. W końcu pierwszy dzień Świąt, po wigilijnej kolacji.. miałam okazję by spalić te cztery czy pięć kawałków karpia które wszamałam u mamy :) Jakie dobre .. !! Całe szczęście, że więcej ich już nie doniosła ;)

Godzina 9.05 spotkanie pod garażem. Ustrojenie się i przyszykowanie do jazdy jakieś 15 minut może trochę dłużej... Wyjazd około 9.31. Kierunek - Stacja Paliw Shell po wodę do bidonu, Wojcieszyce, Danków, Buszów, Buszów, Bobrówko.
Dojeżdżając do Bobrówka mijamy drogowskaz LEŻĄCEGO SŁONIA. Byliśmy tam kiedyś ale było to na tyle dawno, że zachciało się nam odwiedzić samotnie leżącego słonia ;)




Adrian oczywiście pierwszy na słoniu.. i w swojej ulubionej pozycji...


jako święty z mapą zamiast biblii

Wracamy i na Bobrówko, Lubicz, Lipie Góry, Ogardy do Gilowa.
W pewnym momencie tak wiało, że dojeżdżając do Lipich Gór byliśmy zdecydowani zrezygnować z dalszej jazdy do Gilowa ale jednak i na całe szczęście nie poddaliśmy się.


Po drodze oczywiście koniki...


... i jaka radość :)


Gilów i miejsce ukrytego kesza


Adrian analizuje lokalizację schowanego kesza


wieża widokowa (chyba widokowa)


wejście do niej


jej górne wnętrze


znaleziony kesz ;) następny do kolekcji ;)

Droga powrotna w trochę innym kierunku bo przez Tuczno.


spotkane przypadkiem stanęły jak wryte..
Stoją one stoimy i my.. :)









Bez większych niespodzianek, trochę przez pola, trochę przez lasy wracamy do domu i już w ciemnościach dojeżdżamy do Gorzowa.
103 km na liczniku pod koniec grudnia to fajny wynik ;) no i następna nasza wspólna setka ;)

zoo i "Postomskie Młyny"

Sobota, 19 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Jakiś czas temu, od pewnego pana w pracy dostałam prosiaka, zajączka i coś tam jeszcze, ale nie pamiętam co. Nosiliśmy się z zamiarem by zawieźć małego prosiaka do dużego Adrianowego w Pszczelniku ale to trochę za daleko jak na tę porę roku.
Tego dnia, nie mieliśmy celu podróży, więc na spontanie decyzja zapadła: ze zwierzyńcem do "Krówki keszówki" w Krzeszycach :)

Trochę naokoło, przez Deszczno, Glinik, Kołczyn ... okolicznymi, tamtejszymi lasami... 
Pierwszy postój: w nieznanym nam jeszcze miejscu, przy Postomii, miejscu przeznaczonym dla turystów, miejscu w którym spływy kajakowe mogą się kończyć, lub zaczynać, mogą być też tylko odpoczynkiem w podróży - z wiatami, urokliwą ławeczką dla zakochańców,  miejscem na ognisko i co najważniejsze.. huśtawkami które Adrian tak lubi. (Szkoda, że moich huśtawek nastroju tak nie lubi :p)


w swoim żywiole




towarzyskie wiaty


... z ławeczką na uboczu...


tylko zakochanych brakuje...


jak w bajce...

Następny przystanek: "Postomskie młyny" cel naszej wycieczki ;)


... a gdzie Adrian? 


nowinki ze świata? 


leśna szosa
Powrót wałem do Gorzowa w ciemnościach.... 
po dziurach, błocie, żółwim tempem... 




z Gorzowem w tle...

i uśmiechami na twarzy :D