Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:869.17 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:60:21
Średnia prędkość:14.40 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:86.92 km i 6h 02m
Więcej statystyk

z Robakiem przez puszcze notecką

Niedziela, 27 września 2015 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Zapowiadał się bardzo pochmurny i ponury dzień. Mimo wszystko chcieliśmy z Adrianem pójść na rower i pokręcić. Ze względu na niską temperaturę za oknem nie chciało mi się tak za szybko wychodzić z domu, ruchy miałam jakieś spowolnione i nie wyrobiłam na tą naszą godzinę wcześnie rano zaplanowaną. No i dobrze. Bo choć pochmurny dzień się zapowiadał, to kiedy później wyjechałam z domu słoneczko się pojawiło i miejscami zaczęło również pokazywać się niebieskie niebo. To będzie piękny dzień :)
Celem naszej wyprawy miała być sportowa impreza zakładowa Adriana w Gościmiu a my jechaliśmy jako kibice oczywiście, choć kto wie, czy bym się nie skusiła na jakieś wdrapywanie po drzewie gdyby było i dla publiczności.:)
Wyjechaliśmy w kierunku Santoka potem wjechaliśmy w Puszczę i przez Puszczę do Goszczanowa by stąd asfaltem do Gościmia.

Adrian tak szybko leciał siku, że nawet nie zauważył kiedy jego staruszek się położył

Kiedy Adrian załatwia swoje potrzeby, ja załatwiam swoje.


Dalej już przed Gościmiem (chyba) wpadamy w gościnę do zwierząt.
Mamy jeszcze czas do imprezy a Gościm już blisko.


Adrian to nie pies. Myślisz, że jak powiesz "daj łapę" to Ci poda "cześć"?
Nadchodzi reszta koni...

i nie tylko...;)
kozioł również przybywa ... 

małe drapanko pod bródką



Wszyscy szukają swojego bezpiecznego, zacisznego miejsca... Adrian również...

można i tak :)
Najpierw wciska się do ciasnego samochodziku...

... a potem przytula się do obcej kobiety..
Adrian! chcesz o tym pogadać??? :p

Dodam, że na imprezę nie trafiliśmy. Przemilczę ten fakt i ominę powód bo przecież nie wkopię kolegi, że pomylił miejsca. Szukaliśmy imprezy na boisku wiejskim a tymczasem huczna impreza przy fajerwerkach odbywała się nad pięknym jeziorem w ośrodku wypoczynkowym.
Błądziliśmy, błądziliśmy, w końcu daliśmy spokój i co by nie zmarnować dnia obraliśmy powrotny kierunek do domu trochę go urozmaicając.


Tutaj padła decyzja- jedziemy do Goszczanowa na ścieżkę leśną którą już raz nie udało nam się przejechać do końca.


Docieramy do rezerwatu, gdzie robimy sobie małą przerwę pod sympatyczną wiatą.


5 minut dla fotoreporterów ;)

Następy przystanek już w Santoku.
Mieliśmy trochę czasu w zapasie więc postój i sesja zdjęciowa pt. UNIBIKE Trzeba wreszcie pokazać go światu ;)
Ja leżałam, siedziałam, klęczałam- jednym słowem ustawiałam aparat a Adrian ustawiał mi rower.
Nie powiem, że nie obyło się bez śmiechu co widać na poniższym zdjęciu :)


Adrian wyżej, Adrian niżej, Adrian w bok... lekko w bok, w prawo..... Adrian... w to drugie prawo......

Goooośka...!!!! :p

Tak czy inaczej sesja zdjęciowa się udała i rowerek znalazł swoje miejsce na bs :)
Tak jak mówiłam... wszyscy szukają swojego miejsca. On również :)








Jeszcze tylko rzut oka na piękno otaczającego nas świata...

w zachodzącym słońcu..



i powrót do domu....

trasa: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/609220021
szukający swojego miejsca: http://robak88.bikestats.pl/1388718,Poznajac-Puszcze-Notecka.html

Ja z pracy- Robak do pracy czyli "o wschodzie słońca"

Sobota, 26 września 2015 · Komentarze(12)
Uczestnicy
"bo nowy dzień wstaje bo nowy dzień wstaje bo noowyyy dzień wstaje bo nowy dzień...... "
https://www.youtube.com/watch?v=_rUaokmewig

6.15 telefon do Adriana
"ja z pracy, spać mi się nie chce, pobudzona do granic możliwości, chcę pojeździć, jadę w Twoją stronę" :p
"Ty do pracy, już rozbudzony bo dzwonię i gadasz ze mną, też chcesz pojeździć, jedziesz w moją stronę" :p

może nie do końca tak wyglądała nasza rozmowa bo Adrian strasznie mamrocze wybudzony ze snu jednak tak czy inaczej, zrozumiał o czym do niego mówię i po pół godzinie, no może 40 minutach widzę znajomą sylwetkę w oddali która mknie w moją stronę.. Myślę, zrobię mu zdjęcie o poranku... Romantycznie tak! O wschodzie słońca. Wschód przepiękny. Czerwone pola, mgła unosząca się nad nimi a w tle Cyklista pędzący.. Tylko, kurcze, co mu tam wisi....?? eh.. reklamówka... jednorazówka... no tak... śniadanie wiezie sobie do pracy. Szlag jasny, zdjęcia nie będzie...no bo jak? z jednorazówką na kierownicy? Romantyzm prysł!
- Gosia, brzoskwinki dla Ciebie.
ups :)
Romantyzm powrócił :)

piękne zdjęcie Adriana z reklamóweczką pełną brzoskwiń dla Gosi :)



Spojrzałam na Adriana i przez 15 minut nie mogłam się uspokoić. Poliki czerwone, oczy zaspane na siłę otwarte, papuśny taki na tej twarzy, czapeczka krzywo jakoś, stoi, podaje mi te reklamówkę, dziękuję... i płaczę ze śmiechu... Fajnie się tak pośmiać.
Adrian przepraszam :) to z sympatii :)


o tym właśnie mówię :) Jaś Fasola zdjęty z ekranu... :)


za to kolory nieba zniewalające


jesiennie


słonecznie...


adrianowo.......

"stań normalnie proszę....... "

no i stanął :)

..... :)

Nie patrzę Adrian na Ciebie ... zbyt rano jeszcze.... na taki atak śmiechu :d


popatrzę na wschód słońca.....

Koniec śmiania....
...uśmiecham się już ;tylko...

Adrian do pracy, ja do domu.... spać :)

spać... ? naiwne marzenie...

ledwo wchodzę do domu, a już na smsa ustalamy trasę następnej jazdy :)

nie zapytam kto jest bardziej stuknięty :p

https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/
Adrian i jego spojrzenie na wschód słońca: http://robak88.bikestats.pl/1387786,W-kierunku-wschodu-slonca.html

spontanicznie, bez celu..

Poniedziałek, 21 września 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Wczoraj zaliczyliśmy Targi Rolnicze, powrót w ciemnościach, a przy rozstaniu usłyszałam coś w stylu: wyśpij się i jedziemy dalej :) Wzięłam to do siebie, padłam chwile po przyjściu do domu i rano jak nowo narodzona stawiłam się na miejscu zbiórki. Oczywiście z Adrianem. ;)
Kierunek osiedle poznańskie, mała WIELKA sprawa do załatwienia i wjazd na szlak. Jaki?? Któż to wie :) "Zobaczymy na mapę? Po co? gdzieś nas wyprowadzi tam zobaczymy"
Pogoda początkowo pochmurna, zimno, wietrznie... ale już niedługo słoneczko zaczęło się pojawiać i tak już zostało do końca dnia ;)
Miał być Borek, ukazała się tablica Brzozowiec.. ;)
Pojechaliśmy na Skwierzynę, zwiedzając po drodze na Stary Dworek "leśną polanę" bardzo fajne miejsce biwakowe z miejscem na wodowanie kajaków.


Adrian znalazł samochodzik i tak się nim bawi




i wychodek na miejscu


Adriana przycisnęło


już po...i jaki szczęśliwy ;)

Zamierzaliśmy jechać na Stary Dworek i drogą asfaltową do Skwierzyny ale znienacka pojawił się niebieski? szlak rowerowy. Nam to wystarczy;) Jedziemy.


Adrian spragniony wiedzy


każdy powinien to wiedzieć!


Adrian prezentuje lizawkę


wyjątkowo pełne ;)


"Ale Adrian nooo ...uśmiechnij się!" i proszę, jak z żurnala :p


i takie atrakcje w drodze powrotnej ...


foch? jak kobieta :p

trasa: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/605525680
konkretniej: http://robak88.bikestats.pl/1386628,Lesne-szlaki....

Targi rolnicze Glisno

Niedziela, 20 września 2015 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Targi rolnicze mieliśmy w planie już od jakiegoś czasu. Kierunek Glisno przez Sulęcin. Na okrętkę jak zwykle.
Tym razem to ja pojawiam się w Jeninie gdzie dołącza do mnie Adrian. Podobno się spóźniłam "tradycyjnie". Nieprawda. Tylko 2 i pół minutki. Adriano zegarek ma przesunięty do przodu i na umówione miejsce przyjechał za wcześnie. No to czekał. Nie moja wina przecież. O i sprawa mojego "tradycyjnego" spóźniania się wyjaśniła. :p Choć dziś faktycznie, z ręką na sercu, przyznaję- spóźniłam się aż 2 i pół minuty. Wina mojego aparatu a dokładniej- samowyzwalacza. Robiłam zdjęcie z moją sobowtórką według Adriana. A samowyzwalacz za dużo czasu potrzebuje by pstryknąć zdjęcie. No i ponieważ jedno zdjęcie może nie wyjść to robię drugie, trzecie na w razie czego, a czwarte bo może się przyda.

oto i one- wybrałam nr 1

Dalej jedziemy ścieżką rowerową której nie lubię na Nowiny Wielkie, przez Świerkocin na drugą stronę Warty do Krzeszyc i w las. Tam chwilka pomyślunku, n który szlak mamy większą ochotę.

Adrian myśli, ja szukam grzybów.

Wybraliśmy szlak niebieski idący obok ruin młyna a żółty do przetestowania zostawiliśmy na inny dzień. Tak nam się wydawało. Bo kiedy pojechaliśmy żółtym kawałek by sprawdzić jak on wygląda pod względem nawierzchni chociażby to już nam się wracać nie chciało i tak oto szlakiem żółtym dostaliśmy się w pobliże Sulęcina. Bardzo przyjemna trasa.
Potem, czarnym szlakiem połączyliśmy się z czerwonym i zjechaliśmy do Żubrowa i już asfaltem do Sulęcina.

buszując nad rz. Postomia


na górze




tym razem Staruszek pozuje

Jadąc czarnym szlakiem dotarliśmy niespodziewanie do Ruin Starego Młyna. Tablica informująca na fotce poniżej.








Kierowaliśmy się do Sulęcina ale ponieważ "Polana Marianka" zaintrygowała nas swoją nazwą, zmieniliśmy nieco plany i pojechaliśmy sprawdzić jak ta polanka się prezentuje. "1,5km. co to dla nas, zobaczymy i wrócimy" to słowa Adriana.
Polany za bardzo nie namierzyliśmy albo namierzyliśmy ale nie wiedzieliśmy, że to ona a nasz powrót wyglądał tak, że dalej przed siebie na zasadzie "zobaczymy gdzie wyjedziemy" :)


Adrian jak to ostatnio dość często bywa, znowu za mną goni......


.... więc myślę sobie.....

wyjmę aparat i pstryknę mu fotę :)

Glisno coraz bliżej.
Na targi już rzut beretem.
Chwila odpoczynku, obserwacji, i czas na obchód.
Rezultat moich obchodów na zdjęciach poniżej :)


to już tradycja


pełne ręce jedzenia już nikogo nie dziwią


miejscówka jest


to może teraz bułeczka...

Adrian szamie i pilnuje rowerków, więc ja w końcu na spokojnie sobie pobiegam przy zwierzętach. Nie podoba mi się to za bardzo, bo aż żal patrzeć jak one się gniotą w tych klatkach ale cóż... świata nie zmienię.























Króliki podobały mi się najbardziej co widać po ilości zdjęć.
Obchód zakończony, wracam do Adriana bo pewnie już z nóżki na nóżkę, niecierpliwie czeka gdzie jestem, a tu proszę, szczęśliwy, zadowolony cały czas konsumuje :) Smacznego.



Można było popróbować też nalewek....



... na którą skusiłam się i ja.. :)


to stoisko Adriana nakarmiło .... z moją pomocą :)

Kończąc ten wpis, dodam jeszcze tylko tyle, że Adrian dostał swój wymarzony wiatraczek. Dlaczego? po co? na co? kto czyta mój blog ten wie ;)

.....bez komentarza......


oby do domu dojechał ...

trasa: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/605270876
przyjazny link: http://robak88.bikestats.pl/1385911,Jesien-w-Glisnie.html

samotnie byle pokręcić ..

Piątek, 18 września 2015 · Komentarze(2)
Kategoria Samotnie
Uczestnicy
Dziś wyjątkowo samotnie. Dzień wolny w pracy, pogoda ładna (jeszcze)... trzeba więc wykorzystać. Niestety Adrian pracuje także pozostała mi mp3ka na uszy i w drogę. Obrałam sobie drogę wałem na Świerkocin. W międzyczasie zmieniłam swoją trasę i zjechałam z wału na Koszęcin czy jakoś tak, dalej na Dzierżów, Prądocin, potem znowu Dzierżów bo z tego Prądocina nie wiedziałam jak wyjechać... gubiłam się przecież. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło... Zwiedziłam Prądocin ;)
Jazda spacerowa. Wolniutka. Relaksacyjna. Dziś - Jechałam i Pachniałam... :) o!
i takie zdjęcia pstrykałam :)





























To tyle mojej samotnej wędrówki,
bo udało mi się namówić Adriana i w drodze powrotnej dołączył do mnie ;)
Także Jenin- Racław- Baczyna-.... Gorzów już bez mp3 i cudacznych zdjęć ale za to w fajnym, Adrianowym towarzystwie.. :)

trasa: http://app.endomondo.com/workouts//603972587/10267544

Buki Zdroiskie -zakaz wstępu

Wtorek, 15 września 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Dziś ponownie wybraliśmy się na popołudniową przejażdżkę.
Spotkanie po pracy Adriana i przed siebie. Kierowaliśmy się na Santok by za Czechowem skręcić w lewo i pojechać szlakiem którego nie znaliśmy oboje. Był kawałek pod górkę gdzie Adrian mnie musiał zdenerwować oczywiście. Bo jedzie sobie leciutko, bez żadnego skupienia wysiłku i jeszcze mi nawija "MAKARON NA USZY". Nie można tak! Ja nie mam siły na rozkojarzenie się kiedy po kamieniach wjeżdżam pod górę. Jestem całkowicie oddana tej drodze, wzrok wlepiony w horyzont przed sobą, mówię sobie "dasz radę, już tylko chwileczka" a Adrian do mnie z pytaniem potrzebującym ruszyć wyobraźnię. Tak więc ja po hamulcach, niech jedzie do przodu, nie będę go widziała, nie będę na siłę wstrzymywać zadyszkę.... wtedy zacznę podjeżdżać na spokojnie po swojemu ;)
Uff.. jaka ulga. Adrian czeka na górze tak że ja go nie widzę, jestem tylko ja i górka która teraz już mnie nawet nie denerwuje, że jest.
Oczywiście Adrian sfochał się, że go pogoniłam ale zaraz mu przeszło i nawet mi zapozował do zdjęcia ;)



dwa razy nawet :)




rowerki też niech mają swoje 5 minut

...Górki- Gralewo-Płomykowo- buki zdroiskie.
Znak "zakaz wstępu, wycinka drzew" nam nie przeszkadza. My swój plan realizujemy i ścieżką leśną przed siebie.
Niestety nie był to płynny przejazd. Szlak zawalony drzewami przez które musieliśmy przenosić rowery.

Tak po wichurze wygląda szlak w bukach zdroiskich

Dojechaliśmy do niedawno odkrytego punktu widokowego, posiedzieliśmy trochę i z powrotem do Płomykowa już na Santok i do Gorzowa. Niestety na rano do pracy więc bez większych kombinacji. :)

trasa: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/602285051
Robak: http://robak88.bikestats.pl/1384742,Bukowa-zawierucha.html

Deszczowy Danków

Poniedziałek, 14 września 2015 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Godzina 15. Słonecznie. Ja po nocce, wyspana już. Adrian po pracy. Rowerek i kierunek- Danków.
Kilka dni wcześniej jechałam fajną drogą przez las ale od Dankowa więc teraz chciałam ją przetestować w przeciwnym kierunku.
Udało się. Wycieczka udana. Droga leśna bardzo fajna.
Niestety kiedy zjawiliśmy się w Dankowie nad jeziorem rozpadało się.


nasza miejscówka moknie..


schowani pod drzewem


za to Robaczek korzysta z aury i tym samym zaoszczędzi na wodzie w domu...

Szybko z nad jeziora przenieśliśmy się pod wiaty by tam przeczekać deszcz.
Kiedy tylko się uspokoiło wyruszamy w drogę powrotną tym razem już asfaltem przez Lipy, Łośno, Kłodawę...

trasa: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/601598000
Robak: http://robak88.bikestats.pl/1383659,Gosiakowym-szlakiem.html

święto podgrzybka

Sobota, 12 września 2015 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Dziś z Adrianem pojechaliśmy na Święto Podgrzybka do Mierzyna. Przez Puszcze Notecką.


tak wygląda CIERPLIWOŚĆ


jedna z kilku map informująca gdzie się znajdujemy

Mierzyn
Poznajemy zwierzęta....





krótkie zapoznanie z dziedziny pt. "rzeźba"


figurki....


jeżyki....


Adriany.....
Każdy wystawiał to co miał i chciał pokazać.


bohater drugiego planu- Adrian Duo


czy On myśli, że ja Go nie widzę???

obejrzeliśmy też wystawę pejzaży



rowerowo :)




w takim miejscu mogłabym mieć swój azyl... :)


ze słonecznikami w ogródeczku....


takim oto zestawikiem w lodóweczce....


jako leśniczy? a gdzie rower??


konkurs pilarzy na najładniejszego podgrzybka. Ten tutaj zajął II miejsce.

... i wreszcie przyszedł czas na degustację...


to zdjęcie nie potrzebuje komentarza... kogo to porcja przecież wiadomo ;)


oto i On.. Człowiek wiecznie nienajedzony :)
Nie muszę chyba dodawać, że podejść tylko do tego jednego jedynego stoiska z jedzonkiem było kilka...

A tutaj... już wreszcie na zakończenie degustacji- konsumowana zupka to grochówka, dalej na swoją kolej czeka grzybowa i chrzanowa. Moja jest kawa ;)

Trochę zajęło nam czasu by Adrian mógł w miarę swobodnie wsiąść na rower. Brzuszek ciążył.
Tak więc na podgrzybku spędziliśmy około 3ech godzin.

Droga powrotna bardzo przyjemna.

Przez puszcze na Lubiatów


potem już szosą Gościm, Goszczanowo, Santok, Gorzów.
Pogoda rewelacyjna. Dużo słońca, temperatura też dość wysoka.

i jeszcze takie atrakcje po drodze:

samowyzwalacz ustawiony, 10 sekund na wdrapanie się ;)
Myślę, że poza całkiem niezła biorąc pod uwagę, że wiszę na jednym półdupku a traktor leci..... :)


nie chce podejść bliżej niestety...

Zmrok nas dopada w Starym Polichnie także dalsza droga do Gorzowa już w ciemnościach.
Co nie znaczy, że bez atrakcji. Trochę innych jak w ciągu dnia ale jednak....

Wyrwałam naprzód i chwilę potem słyszę.......
"Gooooooośkaaaaa!!!!! Mam kapcia!!!


Szybka, sprawna naprawa i ruszamy dalej
w kierunku domu....

Tylko, że to nie koniec atrakcji ;)
Na zakończenie dnia- odkręcający się pedał. Jednak o tym, na specjalne życzenie Adriana, nie mogę pisać....:) Dodam tylko, że to nie mój pedał ;) Hehe... Fajnie było :)

trasa: http://app.endomondo.com/workouts/600179479/10267544
przyjaźnie: http://robak88.bikestats.pl/1382028,Podgrzybek-i-jego-wlasne-swieto.html

Na Długie i spalony mostek

Czwartek, 10 września 2015 · Komentarze(6)
Kategoria Z grupą
Tym razem niestety bez Adriana. Ktoś pracować musi by jeździć mógł ktoś :)
Wycieczka zaplanowana kilka dni wcześniej. Prowadzący Marek, drugi Marek, Andrzej, Zenek.
Tylko ja i czterej Panowie - nie mylić z czterej pancerni i pies :p
Kierunek Santok, wałem do Górecka, potem Pławin i hodowla Danieli, lasem na Długie, kawałek dk22 i zjazd na zielony szlak rowerowy prowadzący do "spalonego mostku".

Pierwszy postój i niewielki odpoczynek przy przepompowni.

takie tam małe zabawy z "pieskiem"


polowanie na śliwki czas zacząć


"jesień też jest fajna- jedzenie na drzewach rośnie"


w skutek nawałnicy




jemioła- Marek stara się przyozdobić w nią mój rower


pocałunek pod jemiołą? musiałabym się chyba położyć, żeby się pod nią znaleźć


Pławin i Daniele na horyzoncie


śliwki? jabłka? trzeba zrzucić zbędne kalorie


bardzo przyjemna droga przez las na Długie



Kawałek drogą 22 i zjazd na zielony szlak.


Marek


Andrzej


Zenek


Marek


zielony szlak rowerowy po nawałnicy


ostatni postój przy tej wiacie


jeszcze słonecznie.....

...ale w oddali już słychać grzmoty, widać ciemne chmury. Ruszamy z nadzieją, że burza przejdzie bokiem.
Niestety- chwilę później byliśmy całkowicie mokrzy. Błyski, deszcz, grad....
Do spalonego mostku nie dotarliśmy. Zrezygnowaliśmy.
Decyzja: jak najszybciej do domu.

Drogą na Bobrówko, Danków, na skróty przez las omijając Lipy i Łośno, przez Wojcieszyce polami na Gorzów.

Spalony mostek do zobaczenia innym razem :)

trasa: http://app.endomondo.com/workouts/599371963/10267544

Dożynki Stara Dziedzina

Sobota, 5 września 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Niedziela zapowiadała się kiepsko pogodowo, więc postanowiliśmy z Adrianem że na rower idziemy już w sobotę, mimo, że będę po nocce. Całkiem dobrze było. Nie czułam zmęczenia także od razu po pracy, telefon do Adriana, jakaś godzinka na przygotowanie się, i spotkanie pod garażem ;) Oczywiście po mojemu, spóźniłam się, ale to dlatego, że szukałam odpowiednich map. Adrian mówił, że jedziemy na dożynki w Starej Dziedzinie. Co to jest? Gdzie to jest? Nazwa miejscowości Stara Dziedzina nic kompletnie mi nie mówiła. Wiedziałam tylko, że jest to w kierunku Barlinka, Karsko... Chwyciłam mapy i poleciałam. Adrian jak zawsze cierpliwie czekał. Szkoda tylko, że nie zauważył,iż tym razem spóźniłam się tylko 10 minut a nie 15 :p
Pogoda kiepska. Temperatura niska bo tylko 13 stopni. Wieje okropnie mocno. Deszczowe chmury. Pojawiło się zwątpienie czy jechać. Czy jest sens.
Trochę ociągając się ale jedziemy.
Pierwsze kilka km i znów zwątpienie. W Kłodawie pod wiatą głosujemy. Cukierek w dłoni- jedziemy, brak cukierka- wracamy ;) Adrian wybiera.. oczywiście - nie ma cukierka. No ale przecież cukierek nie będzie decydował za nas co mamy robić ;) Skoro już się wybrałam na ten rower, ubrałam odpowiednio ciepło by nie było mi zimno, to byle chmurki czy też deszczyk mnie nie może wystraszyć. Mnie bo Adrian od początku był zdecydowany jechać. On to cyborg. Jego nic nie jest w stanie zniechęcić... nawet moje marudzenie ;) A Adriana uśmiechnięta twarz, śmieszne ruchy i chęć do jazdy potrafią mnie zmobilizować.
Tak więc postanowione- Dożynki w Starej Dziedzinie, gdziekolwiek to jest- jedziemy ;)

Wybraliśmy drogę na Łośno przez las, dalej za sklepem prosto na Mszaniec. Oczywiście o tym, że to wieś Mszaniec była dowiedzieliśmy się jak już tą wioskę mijaliśmy. Bo po co wcześniej spojrzeć na mapę? Jazda w nieznane... to cecha charakterystyczna naszych wycieczek ;;) Nic więc dziwnego, że tak często się gubimy ;p
Nigdy tamtędy nie jechaliśmy więc oczywiście postanowiliśmy spróbować. I super.


Adrian studiuje tablice informacyjną miejsca poświęconego Włodzimierzowi Korsakowi.
(A śmieszne ruchy o których wspomniałam wcześniej to między innymi takie jak tutaj zarejestrowane na zdjęciu).
I jak ja, jadąc z takim Adrianem, mam wystraszyć się pogody ? Albo mieć zły humor? Albo czuć zmęczenie po nocce w pracy?
To jest niemożliwe.

Ale ja normalny przecież jestem :)
Mogę se gadać, żeby normalnie stanął do zdjęcia. Tyle mojego ;) że se pogadam. A On i tak śmieszny taki ;)


A rączki to jak mam trzymać???


Wszędzie wlezie........


Wciąż czegoś szuka..........


Dobrze, że mi do tego śmietnika nie wleciał......

No to wystarczy. Ten zakątek już pooglądaliśmy, zwiedziliśmy, uwieczniliśmy - możemy jechać dalej.
Muszę przyznać, że droga bardzo fajna. Okoliczne pola wyglądały bardzo ładnie. I nawet wiatr nam tak nie przeszkadzał. Słoneczko też zdążyło się pojawić. Okulary optymistyczne na nosie tzn. pomarańczowe szkła również robiły swoje. Zachwycałam się kolorami krajobrazu niesamowicie. Szkoda, że tego co ja widziałam, nie oddają zdjęcia..






mieszkańcy jednej z wiosek którą mijamy ...

Ponieważ jest godzina dość wczesna, a dożynki zaczynają się o14ej, postanowiliśmy zrobić sobie niewielką przerwę.
Przypadkiem trafiamy do fajnego miejsca;) Dobrze, że nie posłuchałam Adriana. On widząc kawałek stawu, byleby zrobić przerwę posadziłby mnie nawet w chaszczach.. Ale moja ciekawość miejsca wzięła górę i tak oto znaleźliśmy się w bardzo przyjemnym miejscu gdzie mogliśmy sobie trochę posiedzieć i cieszyć się słoneczkiem i ładnymi widokami ;) A pomyśleć, że ciekawość prowadzi do piekła. Jeśli tak wygląda piekło, to ładna miejscówka na mnie czeka :p





Dziedzice

i pamiątkowe zdjęcie na ławeczce....


i z kościółkiem w tle.....


Godzina jak widać na wieży, a do celu naszej wyprawy bardzo blisko także mamy czas i zwiedzamy Kościół.
Główne drzwi zamknięte ale nas nic nie zniechęci. Znaleźliśmy inne które były otwarte ;)






Mówiłam, że wszędzie wejdzie, wszystkiego dotknie.... nawet śpiewać pieśni kościelne próbuje ;) Aaaameeeen!


Dożynki w zasięgu ręki..


cudeńka typowo dożynkowe ;)


na wzór Adriana...


Ta Pani zrobiła mi badanie poziomu cukru. Wynik idealny.:) Adrian nie chciał, że niby nie musi. Ehe- Cwaniaczek igły boi się ;p


Takich chętnych jak ja było więcej... ;) Darmo, na miejscu, wynik od ręki- to czemu nie skorzystać?

Badanie poziomu cukru mojego oczywiście,tak wzmogło Adrianowi apetyt, że zaraz poleciał szukać darmowej degustacji.
I proszę - ciasta w rękę ile wlezie, osobny stoliczek, i wieczerza jak się patrzy. Ledwo go dojrzałam tak szybko uciekł z tym ciastem ;)


Adrian niewiniątko ;p Ale on nie musi robić pomiaru.. bo to tylko Gosia wciąga słodkie..;)

W tle na scenie występowały zespoły jak to zwykle bywa na takich imprezach. Budki z piwem i jedzonkiem kusiły bigosowymi i grillowymi zapachami a nadleśnictwa rozdawały gadżety reklamujące takie jak długopisy, foldery, lizaki no i wiatraki. Co mnie podkusiło żeby wziąć dla mnie i dla Adriana. Ja wiatraki na rowerze uwielbiam tak jak balony.
Wiatr silny, a te majtają. Ciężko mi się jedzie, wieje prosto w twarz a wiatraki jak wariaty...na wszystkie strony.
W końcu wywaliłam i jeden i drugi.. I SIĘ ZACZĘŁO..... LAMENT!!! Bo wiatraczek Adriankowi wyrzuciłam. Po nocach mi się będą śnić wyrzuty sumienia. Niedobra kobieta ja! Za tydzień następne dożynki czy podobna impreza to wezmę Mu pięć. Niech sobie cały rower w nie ustroi :)


Nasi dożynkowi znajomi



powóz czeka...


pożegnania czas- do zobaczenia za rok ;)


oj nieładnie nieładnie- jedno głupsze od drugiego


lizak w buzi? nieeee... przecież to tylko Gosia wciąga cukierki... :p :p :p

Stara Dziedzina żegna...

Przyjazny link: http://robak88.bikestats.pl/1379295,Barlineckie-dozynki-i-atrakcje-po-drodze.html
trasa: http://app.endomondo.com/workouts/596302387/10267544