Prawie na Święcie Sandacza

Sobota, 15 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Plan był taki, aby wybrać się na Święto Sandacza do Lubniewic. Czekała tam przecież na nas darmowa porcja ryby. Wyjechaliśmy dość wcześnie, więc czasu mieliśmy bardzo dużo. Nie było więc szans, aby sobie nie wydłużyć trasy. Tak konkretnie wydłużyć.

Szlakami, wioskami docieramy do Krzeszyc, gdzie całkiem przypadkiem odkrywamy spokojne, urokliwe miejsce za stacją paliw. Potem dalej wioskami docieramy do Sulęcin i rodzi się pytanie, jak jechać dalej?


Łabędzia rodzina.


W zwartym szyku.


Do powyższego zdjęcia pasuje ta oto osoba. Szyk to ona ma... zwarty.


Fontanna na stawie.


Bezpieczeństwo przede wszystkim.

Dosyć gorąco i przydałoby się jakieś jezioro dla ochłody. Spojrzenie na mapę i w pobliżu jest Wędrzyn, a tam jezioro. Żadne z nas tam nigdy nie moczyło nóg, a prowadzi tam nawet szlak rowerowy. Jedziemy!


Autostradą przez las.


Takich szlaków rowerowych chciałoby się więcej.

Do Lubniewic trzeba w końcu dotrzeć, a najlepiej szlakami przez las. Te jednak wyprowadzają nas w pobliże Glisna, gdzie czeka nas sporo górek. Lubniewice na horyzoncie i tylko przez nie przemknęliśmy. Cały ten gwar, ilość ludzi zniechęciła nas na darmową rybę. Jak najszybciej chcieliśmy się stamtąd wydostać.

Na rogatkach miasta łapie nas ulewa. Wymuszona przerwa na przystanku autobusowym i ja korzystam z ułatwienia w postaci autobusu, a Adrian po uspokojeniu się pogody spokojnie dotarł do domu.

Robak88: http://robak88.bikestats.pl/1368608,Czy-na-pewno-lubimy-Sandacza.html
Endomondo: https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/582385264

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ragna

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]