no i po deszczu...

Czwartek, 2 listopada 2017 · Komentarze(0)
5.00 pobudka- PADA!
Deszcz pada!
Cholera- naprawdę pada.

Ja wolne w pracy specjalnie na rower wzięłam a tu PADA. Kuchnia-pokój, pokój-kuchnia, okno-balkon, balkon-okno... no pada. Latam jak z pieprzem w tyłku od okna do okna...

To po to ja wolne wzięłam by siedzieć w domu?
W siodełku tzn. na siodełku siedzieć chcę.

Pada i za cholerę przestać nie chce.

Rzut okiem za okno - deszcz. Malutki jeszcze. Nie ma co. Idę się szykować. Z Adrianem umówiona jestem na 7.30. Przestanie padać pocieszam się. Bo kto inny może mnie pocieszyć? Wszyscy normalni o tej porze śpią. Nie patrzę więcej przez okna, nie latam więcej od kuchni do pokoju i nazad, nie patrzę na zewnątrz- idę do łazienki.

6.00 - głowa umyta, makijaż rowerowy się robi - i pada. Dalej pada. Ba.. mało tego. Leje. Nie patrzę co prawda przez okna ale i nie muszę. Słyszę jak dudni po parapecie, dużo bardziej niż wcześniej.

7.00 jestem gotowa do wyjścia. Zresztą jak zawsze przed czasem więc dlaczego zawsze się spóźniam? Dziś bym była punktualnie w garażu ale nawet pewnie nie będę miała jak tego udowodnić bo do spotkania nie dojdzie. Leje, wieje - rower odwołany. :(

Ale jest jeszcze szansa- minimalna. Do 10.00 dajemy sobie czas. Jak nie przestanie padać trudno, nie idziemy. Przestanie- idziemy nawet na pół dnia.

Czekam więc. Puściłam sobie najnowszy odcinek jednego z moich ulubionych seriali (jest ich 3) i oglądam wsłuchując się co tam za oknem w trawie piszczy.

9.40 nic nie słyszę. Nie wierzę. Przestało padać. Przejaśnia się. Znowu latam pokój-kuchnia, kuchnia-pokój, okno-balkon, balkon-okno.. Nie pada! Naprawdę NIE PADA :)

Telefon do Adriana. Też miał dzwonić właśnie :)
Decyzja podjęta- za godzinę w garażu.

Kierunek Witnica, bo dawno tam nie byliśmy, Kawa Orlen i dalej tam gdzie postanowimy :)

Jak dobrze, że dzień wolny od pracy wykorzystany tak jak być wykorzystany powinien :) No i całkiem spory dystans, choć późna godzina wyjazdu. :) To lubię.

Ciepło, fajnie, trochę z deszczem, ale miło... Szczęście moje nie zna granic. Z tego szczęścia to nawet o aparacie zapomniałam. Także tym razem bez zdjęć..

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa otemu

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]