po kesza do Gilowa

Piątek, 25 grudnia 2015 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Nie wiedziałam gdzie jadę dopóki nie spotkałam się z Adrianem. Pogoda fajna tylko wietrznie. Miałam nadzieję, że "do Gilowa bo tam jest ukryty kesz" czyli propozycja Adriana była przemyślana i jedziemy z wiatrem. Adrian ma tendencje do robienia na odwrót. Np. kiedy wiatr wielki to wybiera trasę przez pola na otwartej przestrzeni i dokładnie- centralnie pod wiatr. Tym razem trochę tylko wiatr dał mi popalić. Ale chyba miałam zbyt dobry humor bo nie dałam się sprowokować i z uśmiechem na twarzy (bo przecież nie grymasem) jechałam sobie do tego Gilowa początkowo przez lasy z wiatrem a potem przez pola i pod wiatr.. ;) Nawet dobrze, że musiałam trochę wysiłku w tą jazdę włożyć. W końcu pierwszy dzień Świąt, po wigilijnej kolacji.. miałam okazję by spalić te cztery czy pięć kawałków karpia które wszamałam u mamy :) Jakie dobre .. !! Całe szczęście, że więcej ich już nie doniosła ;)

Godzina 9.05 spotkanie pod garażem. Ustrojenie się i przyszykowanie do jazdy jakieś 15 minut może trochę dłużej... Wyjazd około 9.31. Kierunek - Stacja Paliw Shell po wodę do bidonu, Wojcieszyce, Danków, Buszów, Buszów, Bobrówko.
Dojeżdżając do Bobrówka mijamy drogowskaz LEŻĄCEGO SŁONIA. Byliśmy tam kiedyś ale było to na tyle dawno, że zachciało się nam odwiedzić samotnie leżącego słonia ;)




Adrian oczywiście pierwszy na słoniu.. i w swojej ulubionej pozycji...


jako święty z mapą zamiast biblii

Wracamy i na Bobrówko, Lubicz, Lipie Góry, Ogardy do Gilowa.
W pewnym momencie tak wiało, że dojeżdżając do Lipich Gór byliśmy zdecydowani zrezygnować z dalszej jazdy do Gilowa ale jednak i na całe szczęście nie poddaliśmy się.


Po drodze oczywiście koniki...


... i jaka radość :)


Gilów i miejsce ukrytego kesza


Adrian analizuje lokalizację schowanego kesza


wieża widokowa (chyba widokowa)


wejście do niej


jej górne wnętrze


znaleziony kesz ;) następny do kolekcji ;)

Droga powrotna w trochę innym kierunku bo przez Tuczno.


spotkane przypadkiem stanęły jak wryte..
Stoją one stoimy i my.. :)









Bez większych niespodzianek, trochę przez pola, trochę przez lasy wracamy do domu i już w ciemnościach dojeżdżamy do Gorzowa.
103 km na liczniku pod koniec grudnia to fajny wynik ;) no i następna nasza wspólna setka ;)

Komentarze (5)

Gonię Ciebie pod górkę... dobre, dobre. Swoją drogą to na zjazdach to czuję się jak kucyk, gdy muszę majtać nóżkami, aby Twoją prędkość utrzymywać ;p

Robak88 12:34 poniedziałek, 28 grudnia 2015

nie! ma być też pod górkę bo gdzie ja zgubię te kalorie? A poza tym lubię, kiedy mnie gonisz pod górkę i nie dajesz rady ;p Bo z górki to oczywiste, że ja zawsze przed Tobą :)

lasgosia 11:40 poniedziałek, 28 grudnia 2015

Dołączam się do życzeń i dodam, żeby zawsze z górki było. Jeżeli chodzi o setki to na Naszym liczniku zatrzymał się na 33.

Robak88 08:54 poniedziałek, 28 grudnia 2015

Która to setka? to pytanie do Adriano :) On skrupulatnie prowadzi statystyki. ;)
Dziękuję za życzenia. Ja Tobie również życzę dużo zdrówka, wiatru w plecy i tyle czasu by starczyło na poznanie wszystkich miejsc które pragniesz :)

lasgosia 21:48 niedziela, 27 grudnia 2015

Czy nie będę zbyt ciekawy pytając która to już wspólna setka?
Wieżyczka w Gilowie, Spalony Most koło Chomętowa, kościółek w Przełazie (to pod Świebodzinem) to kilka miejsc które już dawno chciałem zobaczyć i jakoś się nie składa. Przełożone na kolejny rok.
Życzę Wam w Nowym 2016 Roku dużo zdrowia, wiatru tylko w plecy, kolejnych ciekawych setek kilometrów, powodzenia i radości z osiągnięć.

Jorg 20:43 niedziela, 27 grudnia 2015
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa widza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]