Z Robakiem wśród ludzi.

Wtorek, 19 maja 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Nie wiem co napisać ale już sam tytuł mnie bawi. ;)

Ale od początku... może wpadnę w rytm i swoistym potokiem słów zaleję ten wpis bez zastanawiania się co pisać :)
Z Adrianem byłam umówiona chwilę przed 9ą pod dworcem pkp po czym ładnie, zgodnie i równiutko tzn. punktualnie mieliśmy się stawić na miejsce zbiórki. Oczywiście razem, bo Adriano wstydliwy jest i do moich znajomych sam jeździł nie będzie. O! A jeszcze bierze pod uwagę fakt, że mogłabym ja się tam nie pojawić i wtedy on sam.. ? tak beze mnie? wśród ludzi?
Niestety, moją (jedną z wielu oczywiście) cechą charakterystyczną jest to, że nigdy nie mogę się wyrobić na czas. Nie wiem ile bym miała czasu... zawsze moje ostatnie minuty przed wyjściem z domu biegam a i tak spóźnienie 15minutowe gwarantowane.
No i tym razem nie było inaczej. W połowie drogi telefon do Adriana i na miejsce zbiórki dojeżdżamy osobno. Ku zadowoleniu Adriana ja jednak trochę wcześniej ;)


Robak oczywiście tyłem.. Ale za to na pierwszym planie ;) GWIAZDOR ;)

Chwilę później docierają ostatni spóźnialscy i wyruszamy. Tym razem do Sanktuarium w Rokitnie. Czas pomodlić się za udany sezon rowerowy ;) Choć tutaj akurat modlitwa za bardzo potrzebna nie jest bo przecież z Robakiem sezon rowerowy nie może być nieudany. Nasz sezon rowerowy zaczął się dokładnie 16 października 2014r i trwa nadal i cały czas i wciąż bez przerwy choć Adrian o melisie wspomina coraz częściej. ;)


Pierwszy postój i pierwsze grupowe zdjęcie


Z tego co przeczytałam u Adriana na blogu, znalazł nimfę wodną. Mi jednak nie wygląda to na nimfę. A może się mylę?


...jak pucuje te swoją nimfę...


u Adriana na blogu jest jaka to rzeka, ja nie pamiętam.
Dla mnie liczą się widoki... a wyobraźnia podpowiada, że spływ kajakowy tutaj byłby fajny ;)


ja i Adrian. Ja warcząca i pyskata a On po melisie....


...po podwójnej dawce melisy...

Dalej w kierunku Rokitna mijamy piękne widoki. Ja wiem, że rzepak jest teraz wszędzie i bardzo powszechny. Ale widok i połączenie tej żółci rzepaku, zieleni traw i koloru nieba cały czas wzbudza mój zachwyt. Ile razy będę przejeżdżać koło takich krajobrazów tyle razy będę się zachwycać. Ale z tego co zauważyłam, nie ja jedna mam słabość do rzepakowego pola.


Marchewkooowe tzn. rzepakooowe pole rośnie wokół mnie...


... w rzepakooowym polu jak warzywo tkwię....


.. chcesz mnie spotkać... głowę obok w ziemie wpuść....
... wszystko się może zdarzyć... wszystko się może zdarzyć.... eh ;)
(zapożyczone:
https://www.youtube.com/watch?v=8unEo4tdVVQ ;)

Ponieważ tym razem Marek był przodownikiem i organizatorem wycieczki, nie musiałam się martwić czy i kiedy powinniśmy skręcić.
Jechałam sobie spokojnie, jak ciele za wszystkimi, podziwiając widoki, łapiąc promienie słońca... i wesolutka ;) Fajny dzień miałam ;)


nie tylko ja korzystam z mapy ;)


i piachy nam niestraszne- ;)


żwawym krokiem podążamy...


a co robi Adriano???


no jak co?


nabija kilometry .. jeździ w koło wysepki i udaje, że nie o nim mowa :p

Dojeżdżamy do niewielkiego zbiornika wodnego. Nie mam pojęcia co to jest, pewnie u Adriana jest opis. ;)
Tak czy inaczej fajny postój. I Adrian mógł podumać...


.. melisa w naturze...


Gosia... Gosia....... ja już nie potrzebuję melisy. Już mnie nie denerwujesz. Jesteś taka najfajniejsza i nie pyskata...


coś nie pasuje- a gdzie reszta grupy?

I już w Rokitnie.
Odpoczynek, modlitwa, zwiedzanie... dla każdego coś ;)
Bo np. Adrian....

1 przykazanie wg Adriana - skrucha


2 przykazanie wg Adriana- zapytanie


3 przykazanie wg Adriana- o jaaa!

Tak więc po przybyciu do Rokitna każdy robił co chciał.
My z Adrianem postanowiliśmy wpisać się do księgi "życzeń".


radość

Adrian tworzy....

i jest dumny...

A teraz najważniejsze - Oto dzieło Adriana!

TADAM!! ;)

Wrócimy tu jeszcze...... może wcześniej, może później ale na pewno....setna wycieczka będzie tutaj, do Rokitna, by zakończyć jedną setkę po 100km i rozpocząć drugą... ;)


"nasza pielgrzymkowa grupka"


pływająca Zosia


i rybki...


i żabka....


i to już koniec......


droga powrotna...


jedni szukają czerwonego szlaku...


inni szukają szczęścia


Ostatni odpoczynek pod wiatą


oj..... ;)

Powrót już bez emocji.
Do następnego razu ;)

https://www.endomondo.com/workouts/525714506/10267...

przyjazny link: http://robak88.bikestats.pl/1322841,Misja-Rokitno.html

Komentarze (4)

Na nowy rower zbieram, a w skupie brudnych butelek nie przyjmują.

Robak88 19:26 czwartek, 21 maja 2015

takie wpisy chce sie czytać! świetna relacja, a Adrianno pozer numero uno ;)
Adrianowi w butelce nimfa się chyba schowała? ;)

p1t3r 20:41 środa, 20 maja 2015

Robak liczyłeś że jak potrzesz butelkę to pojawi się dżinn ? :)
Pani Gosiu! wyobraźnia pani dobrze podpowiada, Obra jest bardzo atrakcyjna dla kajakarzy. A od tego miejsca w kierunku Bledzewa jest szczególnie piękna i dzika.
Ten punkt czerpania wody zbudowany przez nadleśnictwo późną jesienią, lub wiosną tego roku leży nad bezimiennym stawkiem, ale kilkadziesiąt metrów dalej jest małe zarastające jeziorko (właściwie jest nawet widoczne na zdjęciu) nazywane na starych niemieckich mapach Małym Jeziorem Rokiniańskim.

Jorg 20:32 środa, 20 maja 2015

Co ja mogę napisać? Zostałem bohaterem tego wpisu. Butelka jakaś szpetna była i mimo wysiłku włożonego w pocieranie, nic się nie pojawiło. Dziwię się, że pani ze sklepu ją przyjęła. Co do znalezionego szczęścia... niestety... gdzieś je zapodziałem po drodze, co nie umknęło złośliwym komentarzom pewnej rowerzystki ;p
Bardzo podoba mi się fotka w rzepaku. Zastąpi mi windowsowską łąkę :)

Robak88 19:49 środa, 20 maja 2015
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa rzpok

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]