jechać? nie jechać? oto jest pytanie
Niedziela, 18 grudnia 2016
· Komentarze(1)
Kategoria Z Robakiem wśród ludzi
W pracy. Nocka. Wychodzę o 2ej fajnie na dworze. Mroźno bo mroźno ale bez wiatru, bez deszczu.. psychicznie nastawiam się na rower dnia dzisiejszego.
Godzina 3. Wychodzę na dwór. Nadal fajnie I nadal bez wiatru, bez deszczu...
Godzina 4- cholerka.. pada. Ni wierzę. Nie chcę tego widzieć. Ale patrzę i widzę niestety... pada :(
Godzina 6.15 wychodzę z pracy. Mżawka.
Jadę do domu. Nie patrzę za okno. Ubieram to wszysto co tylko mam rowerowego na siebie i czekam.
Adrian na gg... dyskusja. Jedziemy? nie jedziemy? co robimy? pada? pada. Może przestanie? A jak nie przestanie? Prognozy byle jakie.. wszędzie to samo. Pada i będzie padać. Dezyzja zapada- Adrian mówi- nie jedziemy! :(
Wychodzę na balkon, w tym wszystkim co mam na sobie, choć jeszcze bez kurtek (bo dwie zakladam) i jest mi ciepło. A jeszcze nie mam kurtek. Czy pada? Trochę mży. Ale cieplo. Niedziela przed telwizorem? z lodówką wietrznie otwartą? nie uśmiecha mi się. Przytyłam kilo, w porywach dwa - lodówka musi pozostać zamknięta a ja muszę spalić kalore, zaznać ruchu i dostarczyć sobie endorfin. Endorfin przede wszystkim bo w te ponure dni psychika mi siada.
Ryzykuję- sms do Adriana mniej więcej brzmi "o 9ej pod garażem" Nie odpisuje. No nie wierzę, poszedł spać ?? Sms drugi: "Tak???!!!" Nadal cisza.
Dzwonię.... Krótka wymiana zdań. Sms brzmi "TAK!"
No i teraz mi się oberwie jak nas zmoczy.
A może nie zmoczy? :))- TAK BYŁO RANO.
10 GODZIN PÓŹNIEJ:
A jednak... zmoczyło. Padało z krótkimi przerwami cały czas. Na szczęście nie mocno.
Nie mieliśmy pomysłu gdzie jechać. Postanowiliśmy pojechać w kierunku Krzeszyc, do miejsca gdzie ukryliśmy krówkę.
O tej porze roku chyba jeszcze tam nie byliśmy.
Niestety tym razem nie ma naszego kumpla -łabędzia
"Postomia" późnojesienną porą.
Mglisto, deszczowo... ale jak sympatycznie :)
Na szczęście Adrian nie jest takim nerwusem jak ja i nawet nie miał mi za złe, że go wyciągnęłam w taką pogodę na rower, co widać na załączonym obrazku. :)
https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...
Godzina 3. Wychodzę na dwór. Nadal fajnie I nadal bez wiatru, bez deszczu...
Godzina 4- cholerka.. pada. Ni wierzę. Nie chcę tego widzieć. Ale patrzę i widzę niestety... pada :(
Godzina 6.15 wychodzę z pracy. Mżawka.
Jadę do domu. Nie patrzę za okno. Ubieram to wszysto co tylko mam rowerowego na siebie i czekam.
Adrian na gg... dyskusja. Jedziemy? nie jedziemy? co robimy? pada? pada. Może przestanie? A jak nie przestanie? Prognozy byle jakie.. wszędzie to samo. Pada i będzie padać. Dezyzja zapada- Adrian mówi- nie jedziemy! :(
Wychodzę na balkon, w tym wszystkim co mam na sobie, choć jeszcze bez kurtek (bo dwie zakladam) i jest mi ciepło. A jeszcze nie mam kurtek. Czy pada? Trochę mży. Ale cieplo. Niedziela przed telwizorem? z lodówką wietrznie otwartą? nie uśmiecha mi się. Przytyłam kilo, w porywach dwa - lodówka musi pozostać zamknięta a ja muszę spalić kalore, zaznać ruchu i dostarczyć sobie endorfin. Endorfin przede wszystkim bo w te ponure dni psychika mi siada.
Ryzykuję- sms do Adriana mniej więcej brzmi "o 9ej pod garażem" Nie odpisuje. No nie wierzę, poszedł spać ?? Sms drugi: "Tak???!!!" Nadal cisza.
Dzwonię.... Krótka wymiana zdań. Sms brzmi "TAK!"
No i teraz mi się oberwie jak nas zmoczy.
A może nie zmoczy? :))- TAK BYŁO RANO.
10 GODZIN PÓŹNIEJ:
A jednak... zmoczyło. Padało z krótkimi przerwami cały czas. Na szczęście nie mocno.
Nie mieliśmy pomysłu gdzie jechać. Postanowiliśmy pojechać w kierunku Krzeszyc, do miejsca gdzie ukryliśmy krówkę.
O tej porze roku chyba jeszcze tam nie byliśmy.
Niestety tym razem nie ma naszego kumpla -łabędzia
"Postomia" późnojesienną porą.
Mglisto, deszczowo... ale jak sympatycznie :)
Na szczęście Adrian nie jest takim nerwusem jak ja i nawet nie miał mi za złe, że go wyciągnęłam w taką pogodę na rower, co widać na załączonym obrazku. :)
https://www.endomondo.com/users/10267544/workouts/...